Marek Paprocki: Nie możemy być zakładnikami osób, które jawnie łamią prawo

- Zarząd nie walczy z kibicami. Zarząd walczy z tymi osobami, które łamią prawo i nie przychodzą na stadion po to, żeby wspierać swoją drużynę - powiedział Marek Paprocki. Wszystko wskazuje na to, że normalność nieprędko wróci na Kolporter Arenę.

- Zarząd nie walczy z kibicami. Zarząd walczy z tymi osobami, które łamią prawo i nie przychodzą na stadion po to, żeby wspierać swoją drużynę. Co można powiedzieć o ludziach, którzy narażają swoją drużynę na przerwanie meczu, a nawet na walkower? - pytał podczas konferencji prasowej prezes Korony.

Marek Paprocki przedstawił stanowisko klubu w związku z nasilającym się konfliktem, który narodził się przed ligowym meczem z Górnikiem Zabrze. Sprawa dotyczyła oprawy. Jednym z jej elementów miały być zabronione na polskich stadionach race, na co nie mógł się zgodzić prezes złocisto-krwistych. W efekcie doszło do zamieszek i trzykrotnego przerwania spotkania. - Po meczu z Górnikiem Zabrze zarząd nałożył 35 zakazów stadionowych na kibiców, którzy złamali prawo - oznajmił.

Bardzo dużo miejsca poświęcono interwencji służb porządkowych podczas ostatniego spotkania ze Śląskiem Wrocław. Wówczas - zdaniem wielu osób obecnych na trybunach - całkowicie bezpodstawnie użyto gazu łzawiącego, przez co ucierpieli także postronni fani. - Decyzję o wprowadzeniu na sektor "młyn" służb ochrony w celu zdjęcia transparentów podjął kierownik ds. bezpieczeństwa, odpowiedzialny za zabezpieczenie tego meczu, uznając, że kolejnym krokiem kibiców będzie odpalenie środków pirotechnicznych. Nikt ze strony organizatora nie wydał polecenia o użyciu takich środków jak gaza łzawiący, takie decyzje podejmują pracownicy służb ochrony i mają do tego prawo w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia.

- Agencja ochroniarska przedstawiła klubowi notatkę służbową pracownika, który użył gazu. Jasno z niej wynika, że został on zmuszony do tego przez ataki kibiców, to wszystko jest także udokumentowane monitoringiem. Jeśli ktoś uważa, że pracownicy ochrony nadużyli uprawnień, to w mojej ocenie nic nie stoi na przeszkodzie, aby zgłosić to odpowiednim organom - powiedział Paprocki.

- Nie pozostaje mi nic innego jak przeprosić tych kibiców, którzy w wyniku tej interwencji zostali poszkodowani i nie mieli nic wspólnego z wywieszaniem tych niedozwolonych transparentów. Oczekuję także, że kibice w trakcie meczu z Górnikiem Łęczna przeproszą pozostałych kibiców i piłkarzy - kontynuował.

Włodarz klubu ze Ściegiennego podkreślił, że chce rozmawiać z kibicami, ale jednocześnie nie zgodzi się, aby na Kolporter Arenie dochodziło do łamania prawa. - Klub w dalszym ciągu konsekwentnie będzie prowadził działania, mające na celu zapewnienie porządku na stadionie. Nie możemy być zakładnikami osób, które jawnie łamią prawo i które uważają, że doping polega na odpalaniu środków pirotechnicznych i na wulgarnych przyśpiewkach.

Co na to obecni podczas konferencji przedstawiciele kibiców? - Nie zamierzamy rozmawiać dopóki wszystkie zakazy stadionowe nie zostaną cofnięte - powiedzieli stanowczo. Ich zdaniem część z nich została nałożona bezpodstawnie, o czym napisaliśmy w osobnym artykule.

Na pytanie jednego z dziennikarzy o zasadność użycia gazu w sytuacji, która z trybun nie wyglądała na zagrażającą zdrowiu i życiu pracowników ochrony, Marek Paprocki odpowiedział. - Nie była to decyzja klubu, organizator nie ma prawa podejmować takiej decyzji. To suwerenna decyzja osób uczestniczących w interwencji.

W najbliższą sobotę Korona Kielce zmierzy się u siebie z Górnikiem Łęczna. Zgodnie z wydanym kilka dni temu oświadczeniem Stowarzyszenia Kibiców "Zjednoczona Korona" grupa sympatyków odpowiedzialnych za prowadzenie dopingu nie pojawi się na trybunach.

Zobacz wideo: Jacek Zieliński: Z Legią trzeba zagrać odważnie i rozważnie

{"id":"","title":""}

Źródło: TVP S.A.

Źródło artykułu: