Jubilat przebywał na murawie od pierwszej minuty do końcowego gwizdka. Był to jego 58. oficjalny występ dla Sandecji. - Szkoda, że nie udało się wygrać. Po cichu liczyłem, że lepiej rozegramy ten mecz i przynajmniej podniesiemy z boiska remis. Miałem nadzieję na lepszy prezent urodzinowy. Nie dość, że przegraliśmy, to przydarzyła mi się jakaś kontuzja. Plecy strasznie mnie bolą - mówił po końcowym gwizdku Przemysław Szarek.
Grę biało-czarnych w starciu z gdyńską Arką należy rozpatrywać przez różne pryzmaty. Stracony gol to spora zasługa nieudanej próby wybicia piłki głową przez stopera Martina Cseha. - Głupi błąd, zawodnik Arki przejął piłkę i dograł dobrze, padła bramka. Popełniamy błędy, ale na pewno wyniesiemy z tego jakąś naukę - uważa Szarek, który zauważył tez kilka pozytywów.
- Potrafiliśmy się utrzymać przy piłce i mieliśmy kilka dobrych sytuacji. Tylko ta skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Arka broniła się w końcówce już na własnej połowie, a nam brakło szczęścia pod ich bramką - zakończył.
20-letni zawodnik zaczynał przygodę z piłką w Dunajcu Nowy Sącz, potem przeniósł się do Sandecji. Niespełna 3 lata temu, a konkretnie w maju debiutował w I lidze. Od 1 lipca będzie już reprezentował barwy Termaliki Bruk-Bet Nieciecza.