Podbeskidzie Bielsko-Biała do tego spotkania przystąpiło z dużym animuszem i chęcią rehabilitacji za dwie wcześniejsze porażki w rywalizacji w grupie spadkowej. Jednak to Śląsk Wrocław był stroną dominującą i ekipa z Dolnego Śląska odniosła zasłużone zwycięstwo. Już w pierwszej połowie wrocławianie mieli kilka okazji, by zdobyć bramki, ale zabrakło im skuteczności.
Pierwszego gola dla Śląska zdobył w 30. minucie rewelacyjny ostatnio Bence Mervo, a tuż po przerwie prowadzenie podwyższył Ryota Morioka. Podbeskidzie zdołało odpowiedzieć tylko golem z rzutu karnego zdobytym przez Adama Mójtę. - Myślę, że jeśli byśmy po takiej grze stracili punkty w Bielsku-Białej, to nie byłoby to sprawiedliwe. Mieliśmy dużo sytuacji, lecz bałem się, że to, co nie wykorzystamy zemści się na nas w drugiej połowie - przyznał szkoleniowiec Śląska, Mariusz Rumak.
Po strzeleniu kontaktowej bramki Podbeskidzie uwierzyło, że jest w stanie doprowadzić do wyrównania, ale wrocławianom udało się utrzymać korzystny wynik i dzięki zwycięstwu awansowali na dziesiątą pozycję w ligowej tabeli. Śląsk ma już siedem punktów przewagi nad piętnastym Górnikiem Łęczna i jest blisko zapewnienia sobie utrzymania w najwyższej klasie rozgrywkowej.
Wrocławianie nie będą długo rozpamiętywać zwycięstwa nad Podbeskidziem. Już w najbliższej kolejce mogą sobie wywalczyć utrzymanie w elicie. - Straciliśmy bramkę z rzutu karnego i zrobiło się trochę nerwowo. Jestem zadowolony z postawy swojego zespołu, najważniejsze żebyśmy dobrze przygotowali się do meczu z Górnikiem i nie popadali w jakiś hurraoptymizm, tylko wykonywali swoją pracę bardzo rzetelnie - stwierdził Rumak.
ZOBACZ WIDEO Aleksandar Prijović: to była taka Legia jaką chcemy oglądać
{"id":"","title":""}