- Wczoraj było więcej ludzi, widocznie się wam nie spodobałem - zażartował na początek konferencji prasowej Stanisław Czerczesow. Szkoleniowiec Legia Warszawa miał powody do zadowolenia, bo jego zespół wymęczył wygraną w finale Pucharu Polski z Lechem Poznań.
- Mówiliśmy, że to nie będzie łatwy mecz, na przeciwko nas stanął dobry przeciwnik, mistrz Polski. Gra była jak państwo widzieliście. W takich spotkaniach niuanse decydują, czyli jak mówiłem od początku kto pierwszy strzeli może wygrać - powiedział.
- My strzeliliśmy pierwsi. W drugiej połowie zmieniliśmy sposób gry i udało się dowieźć - stwierdził.
ZOBACZ WIDEO Dawid Kownacki: Za trzecim razem nam sie uda (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Pytany o przyczyny słabego poziomu meczu skomentował. - Jak spotyka się dwóch bokserów, jeden dobry, drugi słaby, to wynik jest jasny. Jak dwaj bokserzy są słabi, to walka będzie mizerna. A jeśli są dwaj dobrzy, to będzie trudno. My znamy się z Lechem jak łyse konie, nie można było się rzucić do ataku. Była taka gra "kalkulacyjna".
Legia ostatnio jest dość chimeryczna. Słabe mecze przeplata z dobrymi. Pytany o wahania formy Czerczesow śmiał się. - Będziemy się poprawiali. A poza tym w każdej drużynie, narodzie są niuanse, szczegóły, może się we wszystkim nie zorientowałem.
- Dziś była Warszawa United i 8 maja też będzie Warszawa United. Wiem, że chłopaki zagrają dobrze, a ja nie chcę im przeszkadzać - skwitował.