Jednym z pierwszych piłkarzy Bayernu Monachium, który przekonał się o tym, że starcia z zawodnikami Atletico kończą się boleśnie był Robert Lewandowski. Polski napastnik wyskoczył do dośrodkowania razem z Juanfranem, udało mu się oddać strzał, ale minimalnie niecelny. Upadając "Lewy" nadział się na łokieć obrońcy "Rojiblancos" i padł na murawę. Obrazek zamroczonego Lewandowskiego sprawił, że kibice Bayernu wstrzymali oddech.
[nextpage]
Zamroczony Lewandowski wyglądał, jak pięściarz, który za chwilę zostanie liczony przez sędziego. Polak długo nie mógł się podnieść, ale w końcu wstał, rozmasował szczękę i kontynuował bój z piłkarzami Atletico. Przy kolejnym starciu w powietrzu z Juanfranem rozpętała się awantura przy ławkach rezerwowych.
[nextpage]
Nie wiadomo o co poszło, ale Diego Simeone szalał przy linii bocznej. Argentyńczyk niczym wściekły byk ruszył w kierunku członka sztabu Bayernu, który widząc furię "Cholo" powoli zaczął się wycofywać. Gdyby nie Franck Ribery zapewne doszłoby do kolejnego nokdaunu. Francuz złapał Simeone w żelaznym uścisku, aż w końcu trener gości odpuścił. W tym samym czasie wiele do powiedzenia mieli sobie również Pep Guardiola i asystent Simeone Mono Burgos. Pierwszy szkoleniowiec "Rojiblancos" zagotował się raz jeszcze w samej końcówce, a swoją złość wyładował na kierowniku swojej drużyny.
[nextpage]
W doliczonym czasie gry, kiedy Bayern potrzebował jeszcze jednego gola, aby zagrać w finale Ligi Mistrzów, Simeone przygotował zmianę. Do wejścia był gotowy środkowy obrońca Stefan Savić. Obok niego stali sędzia techniczny oraz kierownik Atletico Pedro Pablo Matesanz. Kiedy piłka wyszła poza boisko, a zmiana nie została przeprowadzona, Argentyńczyk znów nie wytrzymał. Podbiegł do Matesanza i z pretensjami klepnął go w ramię tak mocno, że tablica z numerami prawie wypadła mu z rąk. Chwilę wcześniej wiele zamieszania wywołała fatalna decyzja sędziego Cuneyta Cakira z 84. minuty.
[nextpage]
Faul Javiego Martineza nie ulegał wątpliwości. Obrońca Bayernu najpierw został ograny przez Fernando Torresa, a następnie wyciął swojego rodaka. Przewinienie ewidentne, ale sędzia Cakir zamiast podyktować rzut wolny wskazał na jedenasty metr, chociaż faul miał miejsce pół metra przed linią pola karnego. Zawodnicy Bayernu ruszyli w kierunku arbitra. Protesty, tłumaczenia, łapanie za głowę na nic się zdały. Decyzja zapadła, a Torres już ustawiał piłkę. Jedenastki na gola jednak nie zamienił i gospodarze jeszcze przez 10 minut szturmowali bramkę Oblaka. Bezskutecznie. W wielkim finale w Mediolanie zagrają wojownicy Simeone.