Claudio Ranieri: Nigdy już nie uwierzę bukmacherom

PAP/EPA / EPA/FACUNDO ARRIZABALAGA
PAP/EPA / EPA/FACUNDO ARRIZABALAGA

- Nie mogłem sobie tego wyobrazić. Pracowaliśmy ciężko, ale każdy to robił, a mistrz mógł być tylko jeden - mówi Claudio Ranieri, który poprowadził Leicester City do pierwszego w historii mistrzostwa Anglii.

Ekipa z King Power Stadium była liderem Premier League od 23. kolejki, ale dopiero po poniedziałkowym meczu 36. serii Chelsea - Tottenham (2:2) stało się pewne, że Koguty już nie dogonią Lisów. Na dwie kolejki przed końcem sezonu drużyna z Leicester ma siedem "oczek" przewagi nad Tottenhamem.

W czwartek menedżer Leicester zabrał głos po raz pierwszy od zdobycia mistrzostwa Anglii. Na konferencji prasowej przed sobotnim spotkaniem z Evertonem Claudio Ranieriego powitały brawa, a Włoch wzniósł z dziennikarzami symboliczny toast za największy sukces w historii klubu.

- Cieszyłem się tym sezonem od początku, ponieważ od pierwszego meczu działo się coś wyjątkowego, ale nie mogłem sobie tego wyobrazić. Pracowaliśmy ciężko, ale każdy to robił, a mistrz mógł być tylko jeden. W tym roku przydarzyło się to mi. Oglądałem mecz Tottenhamu, a w przerwie jadłem kolację. Byłem zrelaksowany do drugiej bramki. Wtedy podskoczyłem! - opowiada Ranieri.

ZOBACZ WIDEO Pierwszy raz Leicester. Co wiemy o nowym mistrzu? (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Co ciekawe, to pierwszy mistrzowski tytuł w trwającej 30 lat karierze szkoleniowej Włocha. - To moja karma. Bardzo ciężko na to pracowałem. Moja bajka zaczęła się w Cagliari. Od pracy w niższych ligach do wygrania Premier League. Chciałbym podziękować moim piłkarzom, prezesowi, współpracownikom i kibicom. Prezes zarażał nas spokojem i pozytywnym myśleniem. Nigdy nie widziałem go zdenerwowanego. To było ważne - mówi Ranieri.

Jak 65-letni szkoleniowiec skomentował to, przed startem rozgrywek i nawet już w trakcie sezonu nikt nie wierzył w mistrzostwo Lisów? - Nigdy już nie uwierzę bukmacherom. W tym sezonie popełnili duże błędy!

Menedżer Leicester zapewnił, że nie będzie zabiegał o to, by przed debiutem w Lidze Mistrzów jego zespół wzmocniły gwiazdy: - Nie chcę dużych nazwisk. Nie chcę tego w mojej szatni. Moi chłopcy są wyjątkowi i ten, kto do nas przyjdzie, musi tu pasować.

Włoch jest także przekonany o tym, że najważniejsi zawodnicy jego drużyny pozostaną na King Power Stadium: - Jestem tego bardzo pewny. Sugeruję swoim piłkarzom, by zostali tu na kolejny rok.

Komentarze (0)