Miedź Legnica pokonała Sandecję Nowy Sącz, ale obeszła się smakiem rekordu

Piłkarze Miedzi Legnica wygrali 3:1 z Sandecją Nowy Sącz i bezpośrednio po meczu znaleźli się w górnej połowie tabeli I ligi. Nie udało im się pobić rekordu klubu w liczbie minut bez straconego gola.

Sebastian Szczytkowski
Sebastian Szczytkowski

Miedź Legnica wróciła na własny stadion po miesiącu nieobecności. Od razu grała o historyczne osiągnięcie. Nie straciła gola od 550 minut i następne starcie na zero z tyłu byłoby już rekordem klubu. Problemem legniczan była absencja Michała Stasiaka i fakt, że gościli najlepszą ofensywę w rundzie wiosennej.

Właśnie rewelacyjna Sandecja Nowy Sącz stworzyła pierwszą sytuację podbramkową i to stuprocentową. W 16. minucie Bartłomiej Dudzic mógł złamać żelazną defensywę Miedzi, gdyby wygrał pojedynek sam na sam z bramkarzem. Kara za niewykorzystaną szansę była surowa i podwójna.

Od 27. minuty Sandecja przegrywała i na dodatek musiała radzić sobie w osłabieniu. Pomylił się młody Przemysław Szarek, który sfaulował Wojciecha Łobodzińskiego w polu karnym. Sędzia wyjął z kieszonki czerwoną kartkę, a jedenastkę w gola zmienił Łukasz Garguła. To pierwsze trafienie w rundzie wiosennej weterana kreowanego na gwiazdę ligi.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienazywo. Transfer Roberta Lewandowskiego za 100 mln euro? Ekspert widzi taki scenariusz

Od tego momentu Miedzianka kontrolowała wydarzenia. Miała korzystny wynik, przewagę liczebną i świadomość, że pięciu poprzednich rywali nie strzeliło jej gola. Podkreślić warto efektywną grę Łobodzińskiego. Były reprezentant Polski nie tylko wywalczył rzut karny, ale ponadto strzelił w słupek.

Na drugim skrzydle dużo wiatru robił Petteri Forsell. W 39. minucie huknął kapitalnie na 2:0 z dystansu i podobnie jak Garguła ucieszył się z gola po raz pierwszy w 2016 roku. Sandecja odpowiedziała tylko złym strzałem Macieja Małkowskiego i zeszła do szatni w bardzo złym położeniu.

Trener Radosław Mroczkowski wprowadził na boisko najlepszego strzelca Sandecji Arkadiusza Aleksandra. Sama jego obecność poskutkowała golem kontaktowym Filipa Piszczka tuż po przerwie. To trzecie trafienie 20-latka w dwóch ostatnich spotkaniach. Jednocześnie nadzieja obrońców Miedzi na rekord minut bez straconej bramki prysła.

Szansa gości na korzystny wynik odżyła na krótko. W 51. minucie Grzegorz Bartczak strzelił na 3:1 w podbramkowym zamieszaniu po rzucie rożnym. Padły cztery gole, więc było co oglądać w Legnicy. Piłkarzom spodobało się tempo meczu i wymieniali ciosy do końca pojedynku.

Mimo szans rezultat nie uległ już zmianie. Miedź zwyciężyła drugi raz z rzędu i bezpośrednio po meczu awansowała do górnej połowy tabeli. Na koncie ma 41 punktów, a to tyle samo ile Sandecja.

Miedź Legnica - Sandecja Nowy Sącz 3:1 (2:0)
1:0 - Łukasz Garguła (k.) 27'
2:0 - Petteri Forsell 39'
2:1 - Filip Piszczek 47'
3:1 - Grzegorz Bartczak 51'

Składy:

Miedź: Paweł Kapsa - Grzegorz Bartczak, Tomasz Midzierski, Błażej Telichowski, Hunter Gorskie - Adrian Cierpka, Adrian Łuszkiewicz - Wojciech Łobodziński, Łukasz Garguła (85' Igor Subbotin), Petteri Forsell (69' Marcin Garuch) - Tadas Labukas (90' Bartosz Ślusarski).

Sandecja: Łukasz Radliński - Przemysław Szarek, Witalij Berezowskyj, Martin Cseh, Kamil Słaby - Grzegorz Baran, Wojciech Trochim - Bartłomiej Dudzic (46' Arkadiusz Aleksander), Bartłomiej Kasprzak (70' Michał Szeliga), Maciej Małkowski - Filip Piszczek (70' Adrian Danek).

Żółte kartki: Forsell, Gorskie (Miedź).

Czerwona kartka: Szarek (Sandecja) /26' - za faul/

Sędzia: Szymon Lizak (Poznań).


Która drużyna zakończy sezon wyżej w tabeli I ligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×