W bagażniku, z fałszywym paszportem. Tak czołowi polscy piłkarze uciekali z PRL

W tamtych czasach sportowcy żyli jak pączki w maśle. Luksusowe mieszkania, nowe samochody, talony do ekskluzywnych sklepów. Mimo to marzyli o transferze zagranicznym.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Zimowa noc nie zachęcała do opuszczania ogrzewanej stróżówki. Nie było jednak wyjścia. Młody funkcjonariusz niemieckiej Straży Granicznej zaklął pod nosem, gdy zobaczył zbliżające się światła. Znowu będzie musiał wyjść do nadjeżdżającego od francuskiej strony samochodu.

- Panie kierowco, proszę przygotować swoje dokumenty oraz wszystkich pasażerów - funkcjonariusz nie był w stanie opanować zgrzytania zębami.

- Jedzie ze mną tylko mój przyjaciel, Wolfgang Schaenzler. Zasnął, bo za nami kilka ciężkich dni. Pracowaliśmy od świtu do nocy.

- Skąd jedziecie i co robiliście?

- Z południa Francji. Jesteśmy skautami FC Koeln. Obserwowaliśmy tam piłkarzy, którzy mogą trafić do naszego zespołu w nowym sezonie.

ZOBACZ WIDEO Engel: światowe sławy mówią, że narozrabiamy na Euro (źródło TVP)

- I jak? Będą duże wzmocnienia?

- Myślę, że Bayern Monachium powinien już nas się bać. Powalczymy o mistrzostwo (śmiech).

- Trzymam za słowo. Kibicuję od zawsze Borussii Dortmund. Skopcie tym przemądrzałym gwiazdom z Bawarii tyłki. Proszę jechać. Szerokiej drogi.

300 metrów dalej, Schaenzler otworzył oczy, zdjął czapkę, odłożył ciepły koc. - Udało się - wyszeptał w kierunku kierowcy.

- Witamy w domu Andreas - odpowiedział prowadzący samochód. - Możesz już normalnie mówić, nie musisz szeptać.

Andrzej Rudy szeroko się uśmiechnął...

Herbert Henryk Pohl pierwszym "zdrajcą ojczyzny"?

W czasach Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej z kraju uciekło kilkudziesięciu (niektóre źródła mówią o ponad stu) piłkarzy. "Zdrada" - jak nazwali tę ucieczkę - Andrzeja Rudego jest najbardziej znaną i spektakularną historią z czasów komunizmu. - Chciałem po prostu grać w lepszym klubie, rozwijać swoje umiejętności, zrobić karierę - tłumaczył już w wolnej Polsce piłkarz. - Poza tym byłem zakochany. Pojechałem za Anią.

Władze PRL-u stworzyły bardzo skomplikowany system obostrzeń, który znacznie ograniczał, a często wręcz uniemożliwiał piłkarzom wyjazd do zagranicznego klubu. Ukończone 30 lat, pierwsza klasa sportowa, trzyletnia gra dla jednego zespołu w Polsce, miejsce w reprezentacji... Na palcach jednej ręki można było policzyć zawodników, którzy spełniali te wymagania. Nic więc dziwnego, że kolejni ligowcy wykorzystywali wyjazdy na mecze pucharowe lub zgrupowania, aby wyjść z hotelu i już więcej nie wrócić.

- Jako sportowcy żyliśmy jak pączki w maśle. Jednak dopiero, gdy wyjeżdżało się do krajów zachodniej Europy, widać było bogactwo i przepych - mówi Jan Tomaszewski.

- To był inny świat - dodaje Andrzej Niemczyk, który co prawda nie był piłkarzem, ale przecież w innych dyscyplinach również zdarzały się ucieczki. - Sam wykorzystałem sytuację i jakby to powiedziała dzisiejsza młodzież "wylogowałem się z PRL".

Pierwszym zanotowanym w oficjalnych dokumentach piłkarskim zbiegiem z PRL-u był Herbert Henryk Pohl (przypadkowa zbieżność nazwisk z Ernestem Pohlem - przyp. red.). - We wrześniu 1957 roku wyjechał on z reprezentacją Polski juniorów do Niemieckiej Republiki Demokratycznej, skąd "zbiegł do RFN" - można przeczytać w artykule autorstwa Sebastiana Pileckiego, "Odmówił powrotu do kraju: ucieczki piłkarzy z PRL na Zachód".

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×