22-letni wychowanek Wisły Kraków w pierwszej części sezonu był absolutnie podstawowym zawodnikiem Białej Gwiazdy. Stawiali na niego Kazimierz Moskal, Marcin Broniszewski i Tadeusz Pawłowski, ale po przyjściu Dariusza Wdowczyka Alan Uryga wypadł nie tylko z "11" Wisły, ale w ogóle z kadry meczowej.
Na pierwszy występ pod wodzą Wdowczyka wiślak czekał aż do 35. kolejki, gdy rozegrał pięć minut w spotkaniu z Jagiellonią Białystok. Z kolei w kończącym sezon meczu z Podbeskidziem Bielsko-Biała znajdzie się w "11".
- Bardzo się cieszę, że Alan będzie mógł zagrać w tym ostatnim meczu. Budujące jest dla mnie to, jak on przyjmował to, w jakiej był sytuacji. Nie strzelał focha. Zachowywał się jak prawdziwy profesjonalista. Nie widziałem po nim momentów zwątpienia, choć na pewno jakieś były. Mówiłem zawodnikom, żeby byli cierpliwi, bo wszystko może się zmienić w ciągu sekundy - mówi trener Wdowczyk.
ZOBACZ WIDEO Latal: Każdy z nas wierzy w mistrzostwo (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Szansę gry przeciwko Góralom otrzymają też inni zawodnicy drugiego planu. - Będą pewne zmiany w stosunku do poprzedniego meczu. Zagrają zawodnicy, którzy ostatnio grają mniej: Rafał Pietrzak, Piotr Żemło, Krzysiek Drzazga czy właśnie Alan Uryga. To jest dla nich okazja, żeby udowodnić swoją wartość - tłumaczy opiekun Białej Gwiazdy.
Pod Klimczokiem zabraknie natomiast Richarda Guzmicsa i Macieja Sadloka. Pierwszy wyjechał już na zgrupowanie reprezentacji Węgier przed Euro 2016, a drugiego wysłano na wcześniejszy urlop.
- Maciek rozegrał sporo spotkań, a że mamy Arka Głowackiego, Krystiana Kujawę i Piotrka Żemłę, to nie ma potrzeby brania Maćka, który dostał już wolne - mówi Wdowczyk.
Bielszczanie, z którymi zagra Wisła, po ostatniej kolejce spadli z Ekstraklasy, ale będą chcieli godnie pożegnać się z ligą. Wisła natomiast zagra o zwycięstwo, by zostać umownym mistrzem grupy spadkowej.
- Jedziemy do Bielska, żeby zdobyć trzy punkty i zająć dziewiąte miejsce. W związku z tym naszych zawodników nie trzeba mobilizować na to spotkanie. Sytuacja Podbeskidzia pokazuje, jak brutalny może być futbol. Już byli w "ósemce", ale potem trudno było im się odbudować i nie wygrali żadnego meczu w fazie finałowej - komentuje Wdowczyk.