Mistrzowie Polski przystępowali do tego meczu jako faworyci, ale murawę opuszczali z nietęgimi minami. 1:4 na Łazienkowskiej to prawdziwy nokaut, a trener zwrócił uwagę na indolencję strzelecką swoich podopiecznych.
- Gratuluję Lechowi Superpucharu. Rywale zdobyli cztery bramki i zasłużyli na wygraną. Pierwszego gola straciliśmy w bardzo prosty sposób, po rzucie wolnym i naszym błędzie. Zdołaliśmy wyrównać, mieliśmy swoje sytuacje, ale do siatki trafiali rywale - powiedział były opiekun m.in. Anderlechtu Bruksela.
Jako jedną z głównych przyczyn porażki Besnik Hasi wskazał kontuzję Michała Masłowskiego, który boisko opuścił po ostrym faulu Łukasza Trałki.
- Po kontuzji Michała Masłowskiego nasza gra się posypała, brakowało organizacji gry w środku boiska. Lech obnażył nasze braki, nad którymi wciąż musimy pracować - dodał Albańczyk.
Kibiców Wojskowych może niepokoić forma Arkadiusza Malarza, który część win za stracone bramki powinien wziąć na swoje barki. Mimo to, roszad między słupkami nie będzie.
- Nie będę dokonywał zmian po jednym spotkaniu. Na takie ruchy jest za wcześnie.
ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Jakub Rzeźniczak o świetnym turnieju Michała Pazdana. "To pokazuje przewrotność piłki"