Koszmarny debiut Besnika Hasiego! Lech upokorzył Legię w meczu o Superpuchar!

PAP/EPA / PAP/Bartłomiej Zborowski
PAP/EPA / PAP/Bartłomiej Zborowski

Niedawno Legia sięgnęła po Puchar Polski i mistrzostwo, ale nie podtrzymała serii i w starciu o Superpuchar została rozbita przez Lecha aż 4:1! Besnik Hasi zaliczył koszmarny debiut na ławce ekipy ze stolicy.

Sezon jeszcze się nie zaczął i było to widać w czwartek na stadionie przy ul. Łazienkowskiej. W pierwszej połowie obejrzeliśmy wprawdzie dwa gole, jednak trudno było ją uznać za ekscytującą. Oba zespoły rozkręcały się bardzo powoli, nie forsowały tempa, brakowało im też dokładności w rozegraniu, przez co sytuacji stwarzały jak na lekarstwo.

Jako pierwszy wynik mógł otworzyć Michał Kucharczyk, który w 13. minucie miał przed sobą tylko Jasmina Buricia, lecz przy próbie strzału nieczysto trafił w piłkę i wyszedł z tego fatalny kiks. Chwilę później dużo lepsza była próba Roberta Gumnego, który huknął soczyście sprzed pola karnego, zmuszając Arkadiusza Malarza do niemałego wysiłku.

W 22. minucie nastąpiło otwarcie wyniku. Szymon Pawłowski świetną szarżą wywalczył dla Lecha rzut wolny przed boczną linią pola karnego, a wykonujący go Maciej Makuszewski postanowił strzelić mocno w światło bramki. To była dobra decyzja, bo Malarz interweniował katastrofalnie i piłka wpadła do siatki po jego rękach. Golkipera Legii nie usprawiedliwia nawet niewielki rykoszet.

ZOBACZ WIDEO #dziejesienaeuro. Lawina transferowa z udziałem Biało-Czerwonych. "Już nikt nie boi się inwestować w Polaków"

[/b]

Lech miał w garści skromne prowadzenie i niewiele wskazywało na to, że przed przerwą może je roztrwonić. Podopieczni Besnika Hasiego mieli problem ze skuteczną odpowiedzią, mimo to udało im się odrobić straty, a zdecydowała o tym bierna postawa poznaniaków w obronie. W 36. minucie Michaił Aleksandrow dośrodkował z prawego skrzydła, Makuszewski w decydującym momencie kompletnie odpuścił krycie Guilherme, kiepsko był też ustawiony Burić, w efekcie Brazylijczyk pokonał go strzałem głową.

O ile w pierwszej części wynik remisowy można było uznać za sprawiedliwy, to po zmianie stron zarysowała się już bardzo wyraźna przewaga poznaniaków. Wynikało to poniekąd z sytuacji kadrowej. Jan Urban borykał się z mniejszą liczbą absencji, bo po Euro 2016 odpoczywają w jego drużynie tylko Tamas Kadar i Karol Linetty. W szeregach gospodarzy z tego powodu zabrakło natomiast Michała Pazdana, Nemanji Nikolicia, Tomasza Jodłowca oraz Ondreja Dudy.

Poważnym ostrzeżeniem dla legionistów był już strzał Macieja Gajosa z rzutu wolnego w 48. minucie, po którym piłka odbiła się od słupka. Kolejny stały fragment przyniósł ponowne prowadzenie Kolejorza. W 65. minucie - zaledwie kilkanaście sekund po wejściu na boisko - wykonawcą był Radosław Majewski. Po jego wrzutce i lekkiej główce Łukasza Trałki Malarz odbił piłkę wprost pod nogi Lasse Nielsena i Duńczykowi pozostało dopełnić formalności.

Besnik Hasi próbował ratować sytuację, posyłając do boju Tomasza Brzyskiego, Bartosza Bereszyńskiego, Sebastiana Szymańskiego czy Jakuba Koseckiego, ale jego drużyna była w ofensywie przeraźliwie bezproduktywna i nie stworzyła żadnej sytuacji, po której mogłaby paść bramka na 2:2.

Zamiast wyrównania, gospodarze doznali ostatecznie kompromitacji, bowiem w doliczonym czasie pognębił ich rezerwowy Dariusz Formella. 20-latek, który wrócił z wypożyczenia do Arki Gdynia, dwukrotnie wykonał egzekucję strzałami z ostrego kąta. Te bramki to efekt ogromnych dziur, jakie w końcówce pojawiły się w obronie Legii. Najpierw asystentem był Marcin Robak, a po chwili Majewski.

Po kompletnie nieudanym sezonie 2015/2016, Kolejorz zaczął nowe rozgrywki najlepiej jak tylko się dało - od wywalczenia trofeum na obiekcie odwiecznego rywala. Superpuchar nie jest najważniejszym celem dla Lecha, jednak z pewnością osłodził mu nieco gorycz po całym paśmie wiosennych niepowodzeń.

Legioniści natomiast mają o czym myśleć. Już za pięć dni czeka ich pierwsze starcie z HSK Zrinjski Mostar w kwalifikacjach Ligi Mistrzów i jeśli nie chcą przeżyć rozczarowania, będą musieli zagrać o niebo lepiej.

Szymon Mierzyński z Warszawy

Legia Warszawa - Lech Poznań 1:4 (1:1)
0:1 - Maciej Makuszewski 22'
1:1 - Guilherme 36'
1:2 - Lasse Nielsen 65'
1:3 - Dariusz Formella 90+1'
1:4 - Dariusz Formella 90+3'

Składy:

Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź (70' Bartosz Bereszyński), Jakub Rzeźniczak, Igor Lewczuk, Adam Hlousek (77' Sebastian Szymański), Michał Masłowski (56' Stojan Vranjes), Rafał Makowski, Michaił Aleksandrow, Guilherme, Michał Kucharczyk, Aleksandar Prijović (67' Tomasz Brzyski).

Lech Poznań: Jasmin Burić - Tomasz Kędziora, Maciej Wilusz, Lasse Nielsen, Robert Gumny, Łukasz Trałka, Abdul Aziz Tetteh, Maciej Makuszewski (76' Kamil Jóźwiak), Maciej Gajos (64' Radosław Majewski), Szymon Pawłowski (68' Dariusz Formella), Nicki Bille Nielsen (46' Marcin Robak).

Żółte kartki: Guilherme, Łukasz Broź, Rafał Makowski (Legia Warszawa) oraz Nicki Bille Nielsen, Łukasz Trałka, Maciej Gajos (Lech Poznań).

Sędzia: Krzysztof Jakubik (Siedlce).

Komentarze (49)
avatar
Jeżyce
8.07.2016
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
dopiero wstałem. Dzień dobry. ;-) ..i jak w tam "miszczoskim" nastroju? 
Black Sheep
8.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To prawda koszmarny początek ale pamiętajmy ze 5 nowych zawodników doszło to nie tyle wzmocnienie co wręcz przebudowa zespołu a zgranie się wymaga czasu i niektórych rzeczy się nie przeskoczy i Czytaj całość
avatar
Tonny69
8.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
No na pewno nie jest to Czerczesow, ale bez zawodników powołanych na mistrzostwa to nie ta Legia, która zdobyła MP. Myslę, żę bedzie dobrze. Jednak na LM chyba za mało.. 
avatar
slavo880
8.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Legia mogła równie dobrze zakontraktować Kononowicza na trenera. Skąd oni biorą tych debili? z wyprzedaży? Z takim potencjałem graczy spokojnie Legię poprowadziłby polski trener. 
avatar
StGforever To moja drużyna
8.07.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kogo to obchodzi , jak reprezentacja dała ciała prze pudlarza Milika , i chwalonego pod niebiosa Kubę :(