Rozczarowujący początek napastników Lecha Poznań. Nie tak miał się zacząć nowy etap

Newspix / WOJCIECH KLEPKA / CYFRASPORT
Newspix / WOJCIECH KLEPKA / CYFRASPORT

Jesień miała należeć do napastników Lecha, ale już pierwszy mecz w Ekstraklasie był w ich wykonaniu rozczarowujący. Mimo wyjątkowo ofensywnego ustawienia, w meczu ze Śląskiem poznaniacy nie strzelili ani jednego gola.

Trener Jan Urban od 1. minuty posłał do boju zarówno Marcina Robaka, jak i Nickiego Bille Nielsena. Obaj mieli co najmniej po dwie stuprocentowe sytuacje, ale żadna nie została wykorzystana. Niewiele lepiej poszło Dawidowi Kownackiemu, który wszedł na boisko w drugiej połowie i też zmarnował jedną wyborną szansę, oddając bardzo anemiczny strzał, z którym poradził sobie Mariusz Pawełek.

- Z samego obrazu gry jestem zadowolony, bo po pierwszej połowie powinniśmy prowadzić - mówił po meczu Jan Urban. Sęk w tym, że ostatecznie jego drużyna wywiozła z Wrocławia tylko jeden punkt, a taka inauguracja - zwłaszcza po efektownym triumfie 4:1 z Legią Warszawa w starciu o Superpuchar Polski - nikogo w Poznaniu nie zadowoliła.

Wcześniej trener Kolejorza nie krył nadziei, że po koszmarnym sezonie 2015/2016, w którym jego napastników trapiły kontuzje, sytuacja wreszcie się ustabilizuje. - Powtarzam od jakiegoś czasu, że jeśli chodzi o formację ataku, to chcę, by ci zawodnicy byli przede wszystkim zdrowi. Poza tym teraz - bez europejskich pucharów - mikrocykle będą tygodniowe, więc i praca jakościowo zdecydowanie lepsza. Wtedy można rozliczać napastników i przekonamy się, czy spełniają wymogi Lecha, czy też potrzebujemy lepszych. Obecnie nie myślę o sprowadzaniu nowych piłkarzy do napadu, bo dotąd Marcin Robak nie był w stanie pokazać pełni swych możliwości, a jego sportowa ambicja na pewno popchnie go do tego, by strzelał tak jak wcześniej w Pogoni Szczecin. Nicki również borykał się z urazami i wypadał nam na dość długie okresy. Dlatego za rundę wiosenną nie możemy ich miarodajnie ocenić - stwierdził.

Po pierwszym spotkaniu nowego sezonu ta ocena jest jednak niska, bo o ile defensywa Kolejorza spisała się bardzo solidnie i Śląsk stwarzał niewielkie zagrożenie pod bramką Jasmina Buricia, to już po drugiej stronie boiska sytuacji było dość do strzelenia więcej niż jednego gola. Tylko przez nieskuteczność poznaniacy nie zakończyli inauguracyjnego pojedynku zwycięsko.

ZOBACZ WIDEO Patryk Małecki: większości z nas wciąż brakuje świeżości (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Komentarze (0)