Poprzedni sezon był dla Piasta Gliwice fantastyczny. Niebiesko-czerwoni sięgnęli po wicemistrzostwo Polski w bardzo dobrym stylu i wydawało się, że mają wszystko, aby zakotwiczyć w ścisłej czołówce na dłużej. Lato jednak brutalnie zweryfikowało marzenia gliwickich kibiców. W klubie nie ma już ojca sukcesu - Radoslava Latala, który zrezygnował z prowadzenia Piastunek, a także jego "synów" - Martina Nespora oraz Kamila Vacka, których Piast nie był w stanie wykupić ze Sparty Praga. Ich odejście, a także brak konkretnych wzmocnień doprowadziły Latala do złożenia dymisji.
Wicemistrzowie Polski - jeszcze pod wodzą Czecha - fatalnie weszli w sezon. Przegrali u siebie 0:3 w eliminacjach Ligi Europy, a dzień później Latala w Gliwicach już nie było. Na inaugurację Lotto Ekstraklasy było jeszcze gorzej, bo przyszła porażka z Cracovią 1:5. W rewanżu z IFK Goeteborg po bezbarwnym spotkaniu padł bezbramkowy remis. Bilans gliwiczan po trzech pojedynkach jest więc zatrważający - dwie porażki, remis i stosunek bramek 1:8. Nie tak przy Okrzei wyobrażano sobie początek rozgrywek.
Wisła Płock natomiast po powrocie do elity zanotowała zwycięstwo 2:1 nad Lechią Gdańsk i w zaledwie jednym spotkaniu strzeliła więcej goli niż Piast w trzech. Jest to bardzo wymowne, zważając na to, że mowa o wicemistrzu kraju i beniaminku.
Jeszcze ciekawiej robi się, gdy spojrzymy na transfery obu zespołów. Do Piasta przybyło zaledwie dwóch defensorów w postaci Aleksandara Sedlara oraz Edvinasa Girdvainisa. Zważając na ubytki w ofensywie, jest to bardzo niewiele. Ekipę Wisły zasilili za to m.in. bardzo dobrze znani na polskim podwórku Kamil Sylwestrzak, Dominik Furman czy Siergiej Kriwiec.
ZOBACZ WIDEO Łukasz Piątek: widzieliśmy, że rywali łapały już skurcze (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Płocczanie są drużyną, z którą Piastunki rozegrały swój pierwszy mecz na nowym stadionie. W listopadzie 2011 roku Wisła prowadziła w Gliwicach 1:0 aż do 89. minuty, ale później gospodarze niesieni dopingiem swoich kibiców błyskawicznie odwrócili losy spotkania. Najpierw do wyrównania doprowadził Tomasz Podgórski, a w czwartej minucie doliczonego czasu gry zwycięskiego gola strzelił Adrian Klepczyński. Ogólny bilans pojedynków między niedzielnymi rywalami jest nieznacznie korzystniejszy dla gliwiczan. Na sześć gier wygrali dwie, trzykrotnie padł remis i raz ze zwycięstwa cieszyli się Nafciarze. Co ciekawe, żaden z tych boi nie odegrał się w najwyższej klasie rozgrywkowej.
W czwartek Piast grał rewanż w LE, ale ciężko mówić o jakimkolwiek zmęczeniu. Jiri Necek dał odpocząć większości podstawowych zawodników, a do Szwecji nie polecieli Patrik Mraz, Hebert, Marcin Pietrowski czy Sasa Zivec. Na ławce zasiedli zaś Radosław Murawski, Josip Barisić, Bartosz Szeliga i Jakub Szmatuła. W niedzielę wszyscy będą zatem zwarci i gotowi, aby walczyć z Wisłą, bowiem nikt nie narzeka na urazy. Pełen komfort przy dobrze wyjściowego składu ma również opiekun gości, Marcin Kaczmarek.
Przed sezonem murowanym faworytem do zwycięstwa byłby Piast. Ostatnie tygodnie weryfikują jednak ten pogląd, i choć wicemistrzowie Polski nadal mają w teorii większe szanse na zwycięstwo, to Wisła jest w stanie osiągnąć przy Okrzei korzystny dla siebie rezultat.
Piast Gliwice - Wisła Płock / niedz. 24.07.2016r. godz. 15:30
Przewidywane składy:
Piast Gliwice:
Jakub Szmatuła - Aleksandar Sedlar, Uros Korun, Hebert Silva Santos - Radosław Murawski, Michał Masłowski - Sasa Zivec, Gerard Badia, Patrik Mraz - Josip Barisić, Bartosz Szeliga.
Wisła Płock:
Seweryn Kiełpin - Cezary Stefańczyk, Przemysław Szymiński, Tomislav Bożić, Patryk Stępiński - Witalij Hemeha, Maksymilian Rogalski, Dimitrij Ilijew, Dominik Furman, Arkadiusz Reca - Mikołaj Lebedyński.
Sędzia:
Paweł Gil (Lublin).