Ekipa Piotra Stokowca wyeliminowała Partizana Belgrad, jednak awans okupiła 120-minutowym bojem, po którym zwyciężyła w konkursie rzutów karnych.
- Wszyscy mówią o tym samym. Jeśli będziemy liczyć na zmęczenie rywala i to, że zagra w składzie dalekim od optymalnego, to daleko w niedzielę nie zajedziemy - oznajmił szkoleniowiec Lecha.
- Jak dla mnie, to niech Zagłębie przyjedzie do nas w jak najsilniejszym składzie. Nie mamy zamiaru czekać na to, że przeciwnik zagra padlinę. Tej drużynie należą się wielkie brawa, bo awansowała i zaliczyła dobre spotkanie przeciwko znakomicie wyszkolonemu młodemu zespołowi. Może samo widowisko nie było super atrakcyjne dla kibiców, ale toczyło się na wysokim poziomie - dodał Jan Urban.
Kolejorz jest teraz pod presją, bo na inaugurację tylko zremisował ze Śląskiem Wrocław (0:0). Tymczasem według jego trenera rywal ma sporo atutów. - Zagłębie ma dużą liczbę zawodników w polu karnym, gdy atakuje. Na bokach do przodu częściej idzie Dorde Cotra niż Aleksandar Todorovski, ale dośrodkowań jest sporo i zawsze czeka na nie trzech albo nawet czterech piłkarzy. Musimy uważać na Michala Papadopulosa, Krzysztofa Piątka, a zwłaszcza Arkadiusza Woźniaka. Z kolei przy stałych fragmentach groźni są Lubomir Guldan i Maciej Dąbrowski - wyliczył.
Dodatkowym atutem Miedziowych jest bardzo udany start. - Rywale są na fali, zresztą sprzyja im mała liczba zmian w składzie. Ta drużyna funkcjonuje w podobnym zestawieniu od dłuższego czasu, cieszy się grą i zapewne będzie chciała to jak najlepiej wykorzystać - zakończył Urban.
ZOBACZ WIDEO Martin Polacek: teraz mamy co wpisać do CV (źródło TVP)
{"id":"","title":""}