Belgijski dziennikarz tłumaczy, dlaczego Filip Starzyński nie dał rady w Lokeren

- Wszyscy w Lokeren mieli spore oczekiwania co do Filipa Starzyńskiego. Wielu kibiców nie może wciąż zrozumieć dlaczego klub z niego zrezygnował - tłumaczy belgijski dziennikarz Alexander Vereecken.

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
PAP/EPA / PAP/Jakub Kaczmarczyk

Po powrocie do Ekstraklasy Filip Starzyński zaczarował nasze boiska. Imponuje statystykami. W 16 meczach w poprzednim sezonie strzelił 3 gole i zaliczył 10 asyst. Pojechał z reprezentacją na Euro 2016. To skłoniło kibiców do zadania pytania: "Dlaczego nie dał rady w przeciętnym belgijskim KSC Lokeren?"

O komentarz poprosiliśmy Aleksandra Vereeckena, byłego dziennikarza "Het Nieuwsblad".

- Przyszedł do klubu jako następca Hansa Vanakena, jednego z najlepszych piłkarzy w Belgii. Wszyscy w Lokeren mieli spore oczekiwania co do Filipa - mówi dziennikarz.

Zaznacza, że od początku nie było żadnych wątpliwości co do talentu polskiego piłkarza.

ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: Przyjdą bardzo ciężkie czasy dla Zagłębia (źródło TVP)
- Niestety źle zaczął. W drugim meczu z Kortrijk wszedł z ławki i w 3 minuty złapał dwie żółte kartki. Trener Bob Peters uznał, że zaszkodził drużynie. A dodatkowo kibice Lokeren mieli duże oczekiwania. To zespół , który w ciągu ostatnich 5 sezonów zdobył 2 razy puchar krajowy. Poza tym przyzwyczaił kibiców, że walczył w play-offach o tytuł (3 razy od 2010 roku - red.). Dlatego Peters znalazł się pod sporą presją - dodaje.

Tyle, że drużyna pod wodzę Petersa nie miała wyników więc sam trener szukał raczej bezpiecznej opcji.

-Dał Filipowi kilka szans, ale uważam, że nie postawił na niego wystarczająco. Po tym jak został zwolniony, przyszedł George Leekens, który w Belgii jest znany z tego, że korzysta raczej z zawodników silnych fizycznie. A że Starzyński nie należy do takich piłkarzy, poszedł na wypożyczenie do Lubina - zaznacza.

Belgowie chcieli, żeby Starzyński pograł w Polsce i wrócił. Inna sprawa, że polski rozgrywający miał problemy z adaptacją.

- Nie mówi słowa po angielsku a w Belgii niestety nikt nie mówi po polsku. I chyba był zbyt skryty, żeby starać się o pozycję w zespole. Ale jestem przekonany, że sporo mu ta "przygoda" dała - dodaje belgijski dziennikarz.

Zapewnia, że w Belgii nikt nie uważa, że Starzyński nie jest wystarczająco dobry.

- Absolutnie nikt w Lokeren nie miał wątpliwości co do jego jakości. Po prostu nie miał szczęścia - mówi. - Ale też trzeba zaznaczyć, że wielu fanów nie rozumie dlaczego teraz, po sezonie, został odpuszczony przez klub. Tym bardziej, że nie ma tu naprawdę dobrego zawodnika na "dziesiątce".

Starzyński w lidze polskiej znowu błyszczy. W 2 meczach zaliczył 2 bramki i asystę a KGHM Zagłębie Lubin prowadzi w tabeli Ekstraklasy.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×