Żegna się pan z Zagłębiem Lubin i jest podwójnie smutno, ponieważ do dalszej fazy awansowali Duńczycy.
Maciej Dąbrowski: Myślę, że tak, ponieważ w Zagłębiu stworzyliśmy kawał dobrej drużyny. Szkoda mi tej szatni, tego co budowaliśmy przez 1,5 roku, ale taka jest piłka - coś się kończy, coś się zaczyna. Skończyła się przygoda z Zagłębiem, zaczyna z Legią Warszawa. Mogę podziękować kibicom, zawodnikom, którzy pomagali mi tutaj, ale też sztabowi szkoleniowemu czy dyrektorowi sportowemu, który bardzo wierzył we mnie. Wyciągnął do mnie rękę 1,5 roku temu i nic tylko się cieszyć i spróbować czegoś więcej.
Ostatnio jest taka moda, że piłkarze jak odchodzą z klubu to piszą listy.
- Nie, ja nie będę. Mogę tylko podziękować całemu klubowi, że Zagłębie pomogło mi, a ja się odwdzięczyłem. Zrobiliśmy coś fajnego, zbudowaliśmy drużynę opartą na zawodnikach bez gwiazd. To fajny monolit i klimat.
Czy w Zagłębiu jeszcze się pan rozwinął?
- Myślę, że w wielu aspektach poszedłem do przodu, mimo niemłodego wieku. Nabrałem też doświadczenia przez te 1,5 roku, grając u boku bardzo dobrego piłkarza za jakiego uważam "Lubo" Guldana. To facet bez układu nerwowego. Wprowadza mnóstwo spokoju do defensywy i można się sporo nauczyć. Ja tak właśnie zrobiłem i tak samo wyprowadzanie przeze mnie piłki jest już lepsze. Dziękuję mu za to. Stworzyliśmy kawał dobrej pary stoperów - w I lidze w rundzie wiosennej straciliśmy tylko dwa gole, a w poprzednim sezonie zajęliśmy trzecie miejsce w Ekstraklasie.
ZOBACZ WIDEO Ewa Swoboda: przyszła pora na dorosłe bieganie (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Czym zaskarbił pan sobie sympatię kibiców Zagłębia? Grał pan przez 1,5 roku, odchodzi pan do Legii i zwykle nie jest to mile widziane. Tymczasem po meczu z SonderjyskE fani głośno skandowali pana imię oraz nazwisko i krzyczeli "dziękujemy".
- Wydaje mi się, że zaangażowaniem i pracą w Lubinie, którą wspólnie wykonaliśmy tutaj. W każdym meczu dawałem z siebie 120 procent i cieszę się, że kibice doceniają to. Mimo że odchodzę to słyszę same pochlebne opinie.
Wahał się pan przed przejściem do Legii, która jest specyficznym klubem i wielu dobrym zawodnikom nie udało się zaistnieć w tym zespole.
- Ja przede wszystkim nie uważam się za świetnego piłkarza. Po prostu wykonuję swoją pracę i cieszę się, że w końcu ktoś ją docenił. W Lubinie docenili mnie zarówno kibice, jak i trener. Idę do Legii powalczyć. Nie jest przecież powiedziane, że będę grał w pierwszym składzie. Zrobię wszystko, żeby tak było. Chcę pomóc klubowi.
Kiedy pojawiły się pierwsze głosy z Legii?
- Jeszcze za czasów poprzedniego trenera Stanisława Czerczesowa, ale ja się w to nie wtrącałem. Wszystko załatwiał mój agent.
Były jakieś oferty z zagranicy?
- Mogę dać numer do menedżera i proszę jego zapytać.
Legia wywalczy fazę grupową Ligi Mistrzów?
- Wierzę w to, że chłopacy dadzą radę, a ja przychodząc do Legii pomogę im w tym. W IV rundzie nie będę mógł jeszcze zagrać, ale dopiero w grupie.
Myśli Pan, że z marszu uda się wywalczyć miejsce w podstawowej "jedenastce"?
- Teraz nie myślę o tym. Pojadę na miejsce i zobaczymy jak to wyjdzie.
W Lubinie na meczu z SonderjyskE był obecny selekcjoner Adam Nawałka. Sądzi pan, że to właśnie pana oglądał?
- Nie wiem, trudno mi powiedzieć. Ja nie miałem żadnego kontaktu ze sztabu szkoleniowego.
Rozmawiał i notował w Haderslev Bartosz Zimkowski