O odejściu Jakuba Koseckiego z Legii Warszawa spekulowano, odkąd 1 lipca zawodnik powrócił do mistrza Polski. Trener Besnik Hasi stawiał jednak na pomocnika, który 30 lipca rozegrał 68 minut w pojedynku ligowym z Wisłą Płock.
"Kosa" mógł wystąpić również w spotkaniach z AS Trencin (0:0) oraz Piastem Gliwice (0:0), ale SV Sandhausen zdołało porozumieć się z Legią w sprawie warunków transferu.
- Byłem w kadrze na kolejny mecz Legii, ale wtedy zadzwonił mój agent i poinformował o osiągnięciu porozumienia. Szybko udałem się do Sandhausen, przeszedłem testy medyczne i podpisałem kontrakt - zdradza w rozmowie z "Kickerem" 5-krotny reprezentant Polski.
W 1. kolejce 2. Bundesligi Sandhausen jeszcze bez Koseckiego w składzie zremisowało 2:2 z Fortuną Duesseldorf, a w piątek zmierzy się z Erzgebirge Aue. - Zobaczymy, czy już przed tym spotkaniem znajdę się w meczowej osiemnastce. Czuję się bardzo dobrze i jestem gotowy do gry - zapewnia.
Kosecki w pierwszej połowie sezonu 2015/2016 należał do najlepszych zawodników Sandhausen, ale później doznał kontuzji i nie wrócił już do "jedenastki". Teraz znów musi udowodnić swoją wartość, tym bardziej, że zespół ma nowego trenera - Kenana Kocaka.
ZOBACZ WIDEO Piotr Myszka: w Rio czuję się jak na wakacjach (źródło TVP)
{"id":"","title":""}