Napastnik Korony znów trafi do siatki? "Nie trzeba sobie nakładać żadnej presji"
- Jeśli będzie taka potrzeba będziemy "jeździć" na tyłkach przez 90 minut, bo widać, że przynosi to efekty - deklaruje przed meczem z Lechią Gdańsk Łukasz Sekulski, napastnik Korony, który w końcu się odblokował.
25-latek w ostatnich dwóch meczach trzykrotnie wpisywał się na listę strzelców. W takich momentach najczęściej zadawane napastnikowi pytanie brzmi, czy uda mu się pójść za ciosem? - Daj Boże, ale na pewno nie obraziłbym się, gdybyśmy wygrali mecz a nie byłoby mojej bramki. Nie ważne tak naprawdę kto strzela, ważne żebyśmy byli drużyną a że ostatnio były moje bramki, to napastnik po to jest, że musimy wystawić nogę i starać się pomagać - powiedział.
Łukasz Sekulski dzięki przełamaniu strzeleckiej niemocy w barwach Korony zyskał widoczną gołym okiem pewność siebie. - Kamień z serca spadł i jest łatwiej, ale spokojnie podchodzę do tego. Nie trzeba sobie nakładać żadnej presji, że będę strzelał. Chłodna głowa i najważniejsze, żebyśmy z kolejnego wyjazdu przywieźli zdobycz punktową, bo nie można zapominać, że jedziemy do mocnej drużyny.
W ostatniej kolejce, kiedy złocisto-krwiści ograli poznańskiego Lecha aż 4:1, zespół Tomasza Wilmana imponował skutecznością i zaangażowaniem. Połączenie tych elementów ma dać sukces i tym razem. - Jeśli będzie taka potrzeba będziemy "jeździć" na tyłkach przez 90 minut, bo widać, że przynosi to efekty. Jesteśmy taką drużyną, która oprócz piłki nożnej musi dawać coś z wątroby, żeby wyrywać punkty przeciwnikom.
ZOBACZ WIDEO Kantor i Łosiak: Czulismy się mocni. To rozczarowanie (źródło TVP)