Ani jednego spotkania tego sezonu podopieczni Dariusza Wdowczyka nie zagrali na zero z tyłu. Problemy defensywne "Białej Gwiazdy" dały o sobie znać również w niedzielny wieczór.
Wisła rozpoczęła naprawdę imponująco. Najpierw groźny strzał zza pola karnego oddał Krzysztof Mączyński. W kolejnej akcji pierwszego gola dla krakowskiego klubu zdobył Mateusz Zachara. Były napastnik Górnika Zabrze wbiegł na pole karne, gdzie piłkę podał mu Rafał Boguski, a następnie, z niewielkiej odległości pokonał Kamila Lecha.
Dobra gra gospodarzy trwała ledwie 10 minut. Później wiślacka defensywa znów myliła się na potęgę. Nie obudził jej nawet przepiękny strzał Patryka Lipskiego z rzutu wolnego w słupek. Właśnie wtedy chorzowianie poczuć musieli, że mogą zrobić Wiśle krzywdę.
Drużyna Waldemara Fornalika parła więc dalej. Dośrodkowanie na "16" krakowian głową strącił Mariusz Stępiński. Piłkę dopadł Lipski, który wycofał ją ponownie do Stępińskiego. Stojący 10 metrów przed bramką Michała Miśkiewicza reprezentant Polski oddał mocny strzał, doprowadzając do wyrównania.
ZOBACZ WIDEO Michał Jurecki o kontuzji: Z każdym dniem jest coraz lepiej (źródło TVP)
{"id":"","title":""}
Wisłę skarcić mógł także jej były zawodnik, Piotr Ćwielong. Skrzydłowy, który nie poradził sobie w VfL Bochum, nawinął Jakuba Bartosza i minimalnie chybił.
Tuż przed przerwą "Biała Gwiazda" miała okazję, by ponownie wyjść na prowadzenie. Z dobrej strony pokazał się Bartosz. Młody obrońca dzięki szybkości minął dwóch rywali, a potem dobrze dośrodkował. Sytuacji tej nie wykorzystał jednak Krzysztof Drzazga, który główkował w słupek.
Przed rozpoczęciem spotkania trener Wdowczyk zapowiadał, że będzie to szansa dla Drzazgi. Widocznie niewykorzystana, na placu gry tuż po przerwie pojawił się Zdenek Ondrasek.
W drugiej połowie zespół z Reymonta 22 został ponownie zaskoczony przez "Niebieskich". Strzał głową Michała Koja odbił Miśkiewicz, przed którym zrobiło się spore zamieszanie. Najprzytomniejszy był w nim Paweł Oleksy, tuż przed linią bramkową wbił piłkę do siatki. Warto podkreślić: lewy obrońca Ruchu był na spalonym, co sędzia boczny przeoczył.
Gol Oleksego podciął skrzydła gospodarzom. Chorzowianie raz po raz atakowali ich bramkę. Mimo prowadzenia nie cofnęli się. Gdyby nie ofiarna walka Arkadiusza Głowackiego, porażka z pewnością nabrałaby boleśniejszych kształtów.
Tak czy inaczej mecz z Ruchem Chorzów był czwartym ligowym spotkaniem z rzędu, które Wisła Kraków przegrała. Już po derbach piłkarze głośno bronili trenera Wdowczyka. Teraz jego pozycja wydaje się być zachwiana jeszcze mocniej. Jego piłkarze sięgnęli dna tabeli.
Wisła Kraków - Ruch Chorzów 1:2 (1:1)
1:0 - Mateusz Zachara 5'
1:1 - Mariusz Stępiński 25'
1:2 - Paweł Oleksy 55'
Składy:
Wisła Kraków: Michał Miśkiewicz - Jakub Bartosz, Arkadiusz Głowacki, Macije Sadlok, Rafał Pietrzak - Rafał Boguski, Krzysztof Mączyński, Denis Popović (66' Petar Brlek), Patryk Małecki (58' Adam Mójta) - Krzysztof Drzazga (46' Zdenek Ondrasek), Mateusz Zachara
Ruch Chorzów: Kamil Lech - Martin Konczkowski, Rafał Grodzicki, Michał Koj, Paweł Oleksy - Łukasz Surma, Maciej Urbańczyk - Kamil Mazek (69' Łukasz Moneta), Patryk Lipski, Piotr Ćwielong - Mariusz Stępiński (90+3' Jakub Arak)
Żółte kartki: Sadlok 34', Mójta 70', Mączyński 76' (Wisła), Grodzicki 81' (Ruch)
Sędziował: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 12 703.