Liga Mistrzów nie jest brana szturmem, nikt nie ma wystarczającej siły, by wyważyć do niej drzwi. Legia stara się tam dostać na swój sposób, próbuje przeczołgać się pod płotem. Być może po dwudziestu latach najlepsza polska drużyna znajdzie w końcu miejsce między najlepszymi w Europie, ale trudno spodziewać się, by cokolwiek tam zwojowała. Wyjazdowe zwycięstwo bardzo przybliża Legię do fazy grupowej, jednak styl, w jakim udało się wygrać z półamatorskim rywalem z Irlandii, trochę zawstydza.
W Irlandii to było święto. Od rana w stacjach telewizyjnych o historycznym osiągnięciu obecnej drużyny wypowiadali się byli zawodnicy Dundalk FC, kapitanowie z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych. Jeszcze żaden zespół z Irlandii nie zaszedł tak daleko w eliminacjach Ligi Mistrzów, jeszcze żaden zespół nie był tak blisko raju. O Legii mówiono z pokorą, jako o drużynie z kilkuletnim doświadczeniem w fazie grupowej Ligi Europy, jednak nikt nie skreślał szans miejscowych.
Kibice Dundalk uwierzyli, że europejska przygoda ich klubu może trwać nadal po tym, jak w poprzedniej rundzie drużyna Stephena Kenny'ego pokonała BATE Borysów 3:0. Nikt nie zwracał uwagi, że obecne BATE to już tylko zgliszcza po ekipie, która grywała w Lidze Mistrzów. Dublińskie gazety pisały: "Skoro daliście radę Białorusinom, nie możecie bać się Polaków, których w Lidze Mistrzów nie było już przez dwie dekady".
W fazie play-off Ligi Mistrzów przed meczem grają już hymn tych rozgrywek. W Dublinie nie pasował. Reforma Michela Platiniego ułatwiająca drogę do fazy grupowej mistrzom niżej sklasyfikowanych federacji, może podobać się Polakom czy Irlandczykom, ale dla postronnych kibiców oznacza po prostu więcej nudnych meczów. Ani Dundalk, ani Legia w formie ze środy na Ligę Mistrzów nie zasługują. W Irlandii zmierzyły się dwie najsłabsze drużyny tej fazy rozgrywek i jedna z nich musi awansować, bo takie są przepisy. I tylko dlatego.
Pierwszego gola dla Legii strzelił Nemanja Nikolić w 56. minucie z rzutu karnego. Drugą bramkę w samej końcówce spotkania dołożył Aleksandar Prijović, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku. W pierwszej połowie przeważali gospodarze, Legia nie oddała nawet celnego strzału na bramkę przeciwnika, a od oglądania jej gry bolały zęby.
Zespół Besnika Hasiego do Ligi Mistrzów się czołga, nie zachwycił w żadnym z już pięciu meczów eliminacyjnych. Ma szczęście w losowaniu, trafia na słabych przeciwników, jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że historyczny awans może być dziełem dużo gorszych zawodników, od tych, którzy bezskutecznie walczyli o Champions League w poprzednich sezonach. W Lidze Mistrzów w barwach polskiego klubu nie zagrali Tomasz Frankowski czy Kamil Kosowski, zagrają za to najprawdopodobniej Vadis Odjidja czy Steven Langil.
Rewanż za tydzień w Warszawie powinien być tylko formalnością. Irlandczycy nie mają do zaoferowania nic, poza walką. W Dublinie gryźli każdy centymetr boiska, jednak brakowało im piłkarskiej jakości. Stracili dwa gole na własnym stadionie i nic nie wskazuje, że będą w stanie odrobić straty na wyjeździe. Po 20 latach posuchy mistrz Polski może wreszcie znaleźć się w elitarnym gronie najlepszych drużyn Europy. Podobno w takich momentach nie warto mówić o stylu, tylko trzeba się cieszyć.
Michał Kołodziejczyk z Dublina
Dundalk FC - Legia Warszawa 0:2 (0:0)
0:1 - Nemanja Nikolić (k.) 56'
0:2 - Aleksandar Prijović 90+4'
Składy:
Dundalk FC: Gary Rogers - Sean Gannon, Patrick Barrett, Andy Boyle, Dane Massey, Stephen O'Donnell, Chris Shields (77' Robert Benson), John Mountney (63' Ronan Finn), Patrick McEleney, Daryl Horgan, David McMillan (79' Ciaran Kilduff).
Legia Warszawa: Arkadiusz Malarz - Łukasz Broź, Igor Lewczuk, Michał Pazdan, Adam Hlousek, Vadis Odjidja-Ofoe (76' Michał Kopczyński), Tomasz Jodłowiec, Thibault Moulin, Michał Kucharczyk, Nemanja Nikolić (83' Aleksandar Prijović), Steeven Langil (88' Michaił Aleksandrow).
Żółte kartki: Stephen O'Donnell, Andy Boyle (Dundalk) oraz Vadis Odjidja-Ofoe, Adam Hlousek (Legia).
Sędzia: Deniz Aytekin (Niemcy).
ZOBACZ WIDEO "Halo, tu Rio": fawele - ciemna karta Brazylii (źródło TVP)
{"id":"","title":""}