Widzew: Z Bieniukiem i Matusiakiem chcą grać w pucharach

W obronie z Jarosławem Bieniukiem, w środku pomocy z utalentowanym Łukaszem Grzeszczykiem, na skrzydle z reprezentantem Litwy Darvydasem Sernasem, a w ataku Radosław Matusiak. To efekty zimowego polowania transferowego, podczas którego włodarze łódzkiego Widzewa zaprezentowali się z dobrej strony. - To kolejny przykład, że konsekwentne budujemy zespół, który ma z sukcesem walczyć o coraz lepszą pozycję w polskiej lidze, a w przyszłości także w europejskich pucharach - mówi serwisowi SportoweFakty.pl Marcin Animucki, prezes klubu.

Lider I ligi od początku otwarcie mówił o swoich planach transferowych. Priorytetem było pozyskanie rozgrywającego i napastnika. Klub chciał zwiększyć także rywalizację na bokach obrony i pomocy. Nie wszystkie założenia udało się jednak zrealizować. - Zakładaliśmy pozyskanie prawego i lewego obrońcy. Nie udało się. Nie widzimy jednak z tego powodu większych problemów, bo w razie potrzeby Wojciech Szymanek i Radosław Kursa także mogą grać na bokach defensywy. Poszukiwania na te pozycje będziemy kontynuowali latem - zdradza Animucki.

Wszystkie pozostałe formacje zostały wzmocnione zgodnie z planem. Pozyskano nawet jednego zawodnika więcej, bo - jak wcześniej mówili w klubie - nowy środkowy obrońca nie jest specjalnie pożądany. Mimo to, gdy pojawiła się możliwość zatrudnienia Jarosława Bieniuka, w Widzewie nie zastanawiano się zbyt długo. - To utalentowany i doświadczony obrońca. Uznaliśmy, że może być istotnym wsparciem dla drużyny w walce o awans, a następnie w rozgrywkach w Ekstraklasie - przyznaje prezes.

Popularny "Palmer" doskonale zna się z trenerem Pawłem Janasem z czasów gry w Amice Wronki. Ponadto ma za sobą występy w reprezentacji Polski - podobnie jak inny nowy nabytek łodzian, Radosław Matusiak. Obaj to piłkarze niezwykle medialni, choć ten pierwszy zyskuje na popularności głównie dzięki swojej partnerce życiowej Annie Przybylskiej. Animucki: - To są profesjonaliści, którzy na swoją rozpoznawalność ciężko zapracowali na boisku. Dla nas liczą się jednak przede wszystkim ich umiejętności. Na pewno jesteśmy też zadowoleni, że pozyskanie tak popularnych sportowców spotkało się z zainteresowaniem ze strony kibiców. Znane nazwiska piłkarzy i trenera przyciągają ich na stadion i zachęcają do nabywania karnetów. A tych fani nabyli już ponad tysiąc dwieście...

Z zimowych transferów w Widzewie zadowoleni są wszyscy - zarówno kibice, działacze, jak i piłkarze. - Wzmocnienia drużyny oceniam zdecydowanie na plus. Nasza kadra jest teraz o wiele mocniejsza - przyznaje w rozmowie z nami Łukasz Juszkiewicz.

Każdy z piłkarzy pozyskanych przez łodzian ma spore szanse na grę w pierwszym składzie. O miejsce w wyjściowej "jedenastce" walczyłby zapewne także Arkadiusz Piech, który w sparingach prezentował się bardzo dobrze. Możliwe, że wygrałby nawet rywalizację z kimś z duetu Matusiak-Robak, gdyby nie poważna kontuzja, która eliminuje go z gry na około pół roku.

- Szkoda chłopaka. To napastnik, który nie zastanawia się zbyt długo, co zrobić z piłką. Gdy tylko ją otrzymuje, od razu szuka pozycji do oddania strzału. Może nie jest wirtuozem pod względem technicznym, ale na pewno przydałby się drużynie - mówi Juszkiewicz.

Źródło artykułu: