Mateusz Szwoch: Mam ogromny sentyment do Legii. Uratowano tam moje życie
- Zgodzę się z tym, że dla Legii do tej pory najważniejsza była Liga Mistrzów. Mecze w Lotto Ekstraklasie były nieco na drugim planie. Aczkolwiek w Warszawie są świadomi tego, że taki stan nie może się długo utrzymywać, bo później będzie ciężko nadrobić straty punktowe do lidera. Jesteśmy świadomi tego, że Legia myślami będzie przy meczu z Dundalk, ale nie oszukujmy się, warszawianie dysponują szeroką i wyrównaną kadrą. Nawet rezerwowi mogliby w innych klubach odgrywać kluczowe role.
Oglądał pan mecz Legii z Dundalk?
- Tak, oczywiście. Staram się oglądać wszystkie mecze Legii.
Jakie ma pan wnioski po meczu?
- Na pewno nie była to widowiskowa gra, ale myślę, że Legia bardzo dobrze wyglądała pod względem taktycznym. W obronie warszawianie stanowili monolit. Irlandczycy nie wypracowali sobie żadnych dogodnych sytuacji. Styl nie jest ważny w takich meczach. Liczą się wynik, a ten jest znakomity. Legia jedną nogą jest już w Lidze Mistrzów.
Wysłał pan do kogoś sms-a z gratulacjami?
- Tak. Wysłałem sms-a do Michała Kopczyńskiego. Pogratulowałem mu awansu do Ligi Mistrzów, ale Michał momentalnie odpowiedział, że nie wszystko jest jeszcze rozstrzygnięte i czeka ich drugi mecz w Warszawie. Wszyscy są jednak tego świadomi, że Liga Mistrzów jest na wyciągnięcie dłoni. Musiałby stać się jakiś dramat, aby Legii zabrakło w elicie. Jestem przekonany, że tego dramatu nie będzie. Wypada pogratulować całej Legii.
Ciekawostką jest fakt, że Michał Kopczyński mógł panu partnerować w Arce w tym sezonie. Podobno był o krok od gry w Gdyni.
- To prawda. Rozmawiałem z Michałem na ten temat. Podpytywał mnie wówczas, jak to wszystko w Arce wygląda. W pozytywny sposób się wypowiadałem na temat klubu. Był nawet taki moment, że Michał był na 100 procent przekonany, że do Arki trafi, ale ostatecznie został w Legii. To mu wyszło na dobre. Jest ważną postacią w zespole Besnika Hasiego. Rozwija się, poprawia swoje umiejętności.
Zazdrości mu pan ewentualnej gry w Lidze Mistrzów?
- Nie nazwałbym tego zazdrością. To pozytywny sygnał dla mnie i innych chłopaków, że można zaistnieć w Legii, jak się dobrze pracuje na treningach. Michał dostał swoją szansę i ją w pełni wykorzystuje. U innych trenerów był 18-19 zawodnikiem w kadrze, a Besnik Hasi dostrzegł w innym potencjał i daje mu szansę.