WP SportoweFakty: W Lechii Gdańsk jest jeszcze ciaśniej w obronie. Jak na to reagujecie?
Rafał Janicki: Od oceniania jest trener. Przed początkiem sezonu też była rywalizacja, a okienko jest otwarte. Nie wiem jakie są plany transferowe klubu. To zależy od trenerów i władz. Większa rywalizacja jest na plus.
Trener Nowak w ostatnich meczach stawiał na żelazną jedenastkę. Jak na to reagowali ci, którzy nie znajdowali się w pierwszym składzie?
- Na tym to polega, że ci co nie grają pokazują na treningach, że należy im się miejsce. Jest nas w kadrze trochę wielu i są w niej też niezadowoleni. Każdy musi udowadniać na treningu, że należy mu się miejsce.
Czy transferów mimo wszystko nie traktujecie jak braku zaufania?
- Nie, bo to normalna rzecz. W tym okienku nie było wielu transferów do naszego klubu. Trenera trzeba spytać, czy nowi zawodnicy wniosą jakość. Ja ich nie znam. Muszą udowodnić swoją przydatność. Może brakowało konkurencji dla Kuby, czy Mario? Jest dużo meczów w sezonie, każdy będzie potrzebny.
ZOBACZ WIDEO Arkadiusz Malarz: Musimy zachować koncentrację na rewanż
Czeka was mecz z Jagiellonią. Pan jako jeden z nielicznych piłkarzy gdańskiego klubu pamięta Lechię Michała Probierza. Jak z perspektywy czasu pan to wspomina?
- Trenera Probierza wspominam bardzo dobrze. Szanuję go jako trenera i jako człowieka. Musimy się przygotować na ciężki mecz. Ten szkoleniowiec słynie z tego, że jego zespoły grają agresywnie. Tak samo będzie w niedzielę.
W przypadku zwycięstwa, możecie być liderami.
- To nie jest ważne, czy teraz jesteśmy liderami, czy nie. To miejsce fajnie byłoby mieć po 37 kolejkach, a nie teraz. Najważniejsze jest zdobywanie punktów i zbieranie ich jak najwięcej, co jest ważne przed podziałem. W tamtym sezonie ich brakowało, teraz dobrze zaczęliśmy. Oby tak dalej.
W ubiegłych rozgrywkach źle zaczęliście, brakowało wam luzu i było widać duże ciśnienie na wynik, co pogłębiało kryzys. Czy teraz gra się wam dużo bardziej komfortowo?
- Presja jest odczuwalna. My sami ją sobie zrobiliśmy i wszyscy wokół nas. Musimy sobie z tym poradzić. Nie patrzymy daleko na przyszłość, tylko skupiamy się z meczu na mecz, by zdobywać jak najwięcej punktów.
W tym sezonie tracicie sporo bramek, a Jagiellonia strzela ich najwięcej w lidze. Czy to powód do obaw?
- U siebie grają dobrze. Trzeba zwrócić uwagę na zawodników z przodu, bo mają takich ludzi, którzy kreują grę. Będziemy mieli plan na ten mecz i uniemożliwimy im granie do przodu.
W ostatnim czasie pojawiły się jednak informacje, że nie zagra Konstantin Wassiljew.
- Czy nie zagra, to się okaże w niedzielę. Nie zdziwiłbym się, gdyby była to jakaś zagrywka trenera, bo jest z tego znany. Zobaczymy skład i będziemy wiedzieć jakim składem dysponuje Jagiellonia.
Dlaczego Lechia tak słabo wchodzi w drugie połowy?
- Cieżko powiedzieć, nie wiem co jest tego przyczyną. Tak się złożyło, że źle wchodziliśmy w drugie połowy w czterech meczach. Ostatnio próbowaliśmy wychodzić wcześniej, by się pobudzać, ale to też nie dało efektu. Musimy o tym porozmawiać w szatni i to poprawić.
Waszym plusem były natomiast początki meczów. Czy w Białymstoku da się zagrać tak ofensywnie?
- Tak staramy się grać, by strzelić bramkę jak najszybciej i ustawić sobie mecz, by złapać luz psychiczny. Na wyjazdach to się za bardzo nie przekłada. Jagiellonia nie lubi za bardzo grać w ataku pozycyjnym. Może my się ustawimy niżej i zagramy z kontry?
W trzech meczach wyjazdowych w tym sezonie zdobyliście cztery punkty. Klątwa wyjazdowa Lechii to przeszłość?
- Jest progres. Ja nie przywiązuję do statystyk większej wagi. Jak przegramy w Białymstoku, znów niektórzy będą mówić o klątwie. My się przygotowujemy z meczu na mecz i chcemy wygrywać. Ostatnio nie wychodziły nam wyjazdy, teraz jest troszkę lepiej. Zobaczymy co będzie w niedzielę.
Czy nie macie obaw, że możecie mieć problemy z wytrzymaniem kondycyjnie trzech meczów z rzędu?
- Na pewno będzie to odczuwalne, ale jest 35 chłopa w kadrze, mogą być zmiany. Teoretycznie każdy może zagrać po razie i nie będziemy tego odczuwać. Trener na pewno ma plan na te trzy spotkania. Potem jest przerwa na kadrę i będzie odpoczynek.
Czy Puchar Polski jest równie ważny, co liga?
- Tak, bo to najszybsza droga do upragnionych pucharów. Jest okazja, żeby coś zrobić. Drabinka ułożyła się tak, że po meczu z Piastem trafilibyśmy na Puszczę Niepołomice.
Rozmawiał Michał Gałęzewski