Gdyby lider środka pola Ruchu Chorzów Patryk Lipski w meczu z Legią Warszawa wykazał się większym zdecydowaniem, Niebiescy mogli prowadzić. Tymczasem kilka minut przed przerwą gospodarze po błędzie stracili gola. - To ustawiło mecz. W pierwszej części spotkania nasza gra wyglądała dobrze, ale po straconej bramce to Legia mogła kontrolować spotkanie. W drugiej połowie rywale po naszej stracie strzelili drugą bramkę. W zasadzie wtedy było po meczu - przyznał młody pomocnik gospodarzy. - Legia trafiała po naszych błędach. Grając z takim zespołem trzeba się wystrzegać złych zagrań, bo to dodaje rywalom skrzydeł - dodał.
W przeciągu całego pojedynku zawodnicy Ruchu Chorzów nie oddali celnego uderzenia na bramkę rywala. - Nie stworzyliśmy zbyt wielu klarownych sytuacji. Nie wyglądało to zbyt dobrze. W następnych meczach musimy to poprawić. Uważam, że w poprzednich grach nie było jednak najgorzej, jeśli chodzi o ofensywę - przypomniał Lipski, który meczu z Legią nie zaliczy do udanych. Pomocnik zszedł z placu gry 66. minucie spotkania.
ZOBACZ WIDEO Rozbieganego Szczecina nie zatrzymały nawet upały (źródło TVP)
{"id":"","title":""}