Piotr Zieliński: Najwyżej oddam złodziejowi zegarek i pieniądze

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

- Nie szukam usprawiedliwień, Euro mi nie wyszło. Nie żałuję Liverpoolu, Neapol to dla mnie idealne miejsce - mówi w rozmowie z WP SportoweFakty Piotr Zieliński, pomocnik SSC Napoli.

WP SportoweFakty: Nie szkoda panu Liverpoolu?

Piotr Zieliński: Nie ma czego. Jestem piłkarzem wicemistrza Włoch. Zagram w Lidze Mistrzów. Z Liverpoolem nie wyszło, trudno.

Tak po prostu trudno? Nie wierzę.

- Rozmowy z Liverpoolem były zaawansowane. Ale cieszę się, że trafiłem do Napoli. To jedna z najlepszych drużyn, do jakiej mogłem przejść mając 22 lata. Patrząc na styl gry Napoli i moje umiejętności - nie mogłem wybrać lepiej.

Klub wpisał w pana kontrakcie klauzulę wykupu w wysokości 65 milionów euro.

- Robi wrażenie. Może w Napoli spodziewają się, że będę dobrze grał, dlatego się zabezpieczyli? Jeżeli będę grał dobrze, to któryś zespół wyłoży takie pieniądze.

Z Udinese przeszedł pan do Napoli za 20 milionów euro. Takie kwoty działają na wyobraźnię?

- Z jednej strony to fajne uczucie, gdy ktoś płaci za ciebie tak duże pieniądze. Staram się jednak o tym nie myśleć, nie wywierać na sobie dodatkowej presji. Widocznie miałem bardzo udany sezon. Sam siebie nie wyceniałem.

ZOBACZ WIDEO: Zieliński o swoim transferze: Liverpool i Napoli się o mnie biły

Trener Maurizio Sarri zaciekle o pana walczył.

- Zamierzał wyciągnąć mnie z Empoli już w styczniu, ale chciałem dokończyć sezon w poprzedniej drużynie. Gdy spotkaliśmy się latem, trener mnie serdecznie wyściskał i powiedział, że za długo to wszystko trwało. Że wcześniej powinienem trafić do Neapolu. Ceni moje umiejętności. To świetny szkoleniowiec, cieszę się, że będę mógł z nim ponownie współpracować.

Na razie jest pan rezerwowym.

- W Napoli każdy prezentuje bardzo wysoki poziom. Jestem rezerwowym, ale pierwszym wchodzącym. Jestem w drużynie dopiero od miesiąca. Gramy w Lidze Mistrzów, Pucharze Włoch, Serie A. Będzie gdzie się pokazać.

O pierwszy skład walczy pan z zawodnikami nie do ruszenia: Markiem Hamsikiem i Allanem.

- Ale ja wierze w swoje umiejętności. Hamsik jest jednym z najlepszych pomocników w lidze włoskiej. Allan to czołowy zawodnik drużyny, dlatego trener nie miał prawa sadzać go od razu na ławce. Muszę pracować na treningach i wykorzystywać szanse. Nie ma się co martwić, że nie gram. Myślę, że z czasem powinienem być piłkarzem pierwszego składu.

Trener Adam Nawałka pomógł wybrać klub?

- Zdawałem selekcjonerowi relacje na bieżąco: jakie mam perspektywy, w jakim klubie jest większe prawdopodobieństwo na regularne występy. Trener Nawałka się ucieszył, jak podpisałem kontrakt z Napoli. Będę miał szanse lepiej zgrać się z Arkiem Milikiem. Poza tym mam tu większą szansę na grę.

W Napoli musi czuć się pan jak w domu.

- Łatwiej było się zaaklimatyzować, bo znałem kolegów ze wspólnej gry w Udinese czy Empoli. Również cały sztab szkoleniowy. Szybko się przyjąłem. To drużyna idealna dla mojego stylu gry. Chłopaki grają techniczną piłkę, jest z kim rozgrywać akcje.

Ubezpieczył się pan dodatkowo? W Napoli okradają nawet piłkarzy.

- Na razie nie. Mam nadzieję, że żadnych włamań do domu nie będzie. Po mieście też nie będę się bał spacerować. Trzeba cieszyć się życiem, a nie chować się w mieszkaniu. Najwyżej oddam zegarek albo pieniądze, nie będę się szarpał. Obym tego nie doświadczył.

Przynajmniej zaoszczędzi pan na restauracjach.

- Kilka razy byłem w restauracji z Arkiem Milikiem, znajomymi i dziewczyną. Kelner przychodzi i mówi: "nie, dziś nie płacicie". Dla nas to fajnie. Dla lokalu niekoniecznie. Ale skoro nie chcą zarobić...

Co z panem w reprezentacji? Kac po Euro minął?

- Jako drużyna wypadliśmy bardzo dobrze...

A pan?

- Oczekiwałem po sobie więcej. Widocznie potrzebuje czasu, żeby moja pozycja w kadrze była taka, jak w piłce klubowej. Fajnie, że we Francji byłem. Nabrałem doświadczenia. Dostałem szansę w spotkaniu z Ukrainą, nie wykorzystałem jej, ale świat się na tym nie kończy.

Zagrał pan 45 minut. Czemu nie wyszło?

- Nie będę zwalał winy na presję czy coś innego. Po prostu źle zagrałem. Głową byłem gdzie indziej.

Teraz nowe rozdanie.

- Przyjechałem, żeby grać. Będę o to walczył.

Rozmawiał Mateusz Skwierawski

Źródło artykułu: