Reprezentacja Rumunii w grupie będzie rywalizować z Polską, Danią, Czarnogórą, Armenią oraz Kazachstanem, a bezpośrednio do mistrzostw świata zakwalifikuje się tylko zwycięzca. Zespół Christopha Dauma nie jest faworytem - po Euro 2016 wyżej stoją notowania Biało-Czerwonych.
- O wszystkim rywalach wiem tyle, ile powinienem wiedzieć. Zdaję sobie sprawę, że zwłaszcza w spotkaniach wyjazdowych będziemy musieli wznieść się na wyżyny naszych możliwości, jeśli liczymy na bezpośredni awans. Jestem jednak przekonany, że awansujemy do mundialu. Rumunia po 20 latach znów zagra w mistrzostwach świata - obiecuje następca Anghela Iordanescu w rozmowie z fifa.com.
Daum od początku lat 90. XX wieku był trenerem klubowym i pracował z wieloma zespołami, w tym z Bayerem Leverkusen, Besiktasem oraz Fenerbahce Stambuł i 1.FC Koeln. Teraz chce sprawdzić się jako selekcjoner. - Zawsze chciałem prowadzić zespół w finałach mundialu albo mistrzostw Europy. Kiedy jesteś trenerem w klubie, masz wiele czasu na przygotowania, a z drużyną narodową trzeba działać szybko i w krótkim czasie wydobyć z niej wszystko co najlepsze. To dla mnie ciekawe wyzwanie - tłumaczy.
W rumuńskiej kadrze próżno szukać gwiazd na poziomie Roberta Lewandowskiego czy Grzegorza Krychowiaka. Najbardziej znani gracze to Vlad Chiriches, Ciprian Tatarusanu, Claudiu Keseru i Bogdan Stancu. Mimo to Daum liczy, że jego drużyna nawiąże do zespołu z Gheorghe'm Hagim w składzie, który robił furorę podczas MŚ 1994 i był krok od awansu do strefy medalowej.
- Nowe szefostwo rumuńskiej federacji piłkarskiej we wszystkich aspektach futbolu buduje lepsze struktury. Cieszę się, że mogę w tym uczestniczyć - przekonuje Niemiec, którego podopieczni w 1. kolejce zmagań w grupie E podejmą Czarnogórę.
ZOBACZ WIDEO: Prezes PZPN: Wiele mocnych drużyn bardzo cierpiało w Astanie...