- Słyszałem już nawet, że Euro ma zostać zorganizowane w sześciu polskich miastach i dwóch ukraińskich. A nawet w siedmiu polskich i jednym ukraińskim. Dajmy spokój! UEFA zrobi wszystko, aby podział miast był równy. Oczywiście wysłała sygnał, że nierówny podział jest możliwy, ale nie powiedziała jeszcze, kto konkretnie straci, a kto zyska - wyjaśnił Michał Listkiewicz w rozmowie z Dziennikiem.
- Jeśli na przykład za rok sytuacja na Ukrainie naprawdę będzie zła, to być może rzeczywiście skończy się na „pięć plus trzy”. Równie dobrze jednak i my możemy nie dawać rady. A w mediach już przyjmuje się za pewnik, że większość meczów turnieju zostanie rozegrana w Polsce. Przestańmy lekceważyć Ukrainę. Jesteśmy tak bardzo zakochani w sobie, że nie zauważamy istotnego faktu: w tym roku Ukraina będzie miała trzy śliczne, nowoczesne, w pełni gotowe stadiony. Że mają gorsze hotele? Wiem, jakie są wymogi UEFA Family, ale sponsorom nic się nie stanie, jeśli zamieszkają w dobrych hotelach, a nie w bardzo dobrych - dodał były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.