Pan piłkarz Konstantin Vassiljev. Estończyk zdemolował Śląsk Wrocław

PAP / Jakub Kaczmarczyk
PAP / Jakub Kaczmarczyk

Piłkarze Śląska Wrocław będą chcieli jak najszybciej zapomnieć o meczu z Jagiellonią Białystok. Lider Ekstraklasy w 9. kolejce rozgromił rywali 4:0, a do sukcesu poprowadził niezawodny Konstantin Vassiljev. Estończyk zaliczył niemal idealny występ.

Na Michała Probierza z zazdrością patrzą jego ligowi koledzy po fachu. Szkoleniowiec Jagi ma w swojej talii rozgrywającego, który o głowę przerasta resztę Ekstraklasy. Przegląd pola, opanowanie, decydujące podanie. Finezja w czystej postaci. Atuty Estończyka zna cała liga, niewielu potrafi podołać.

Konstantin Vassiljev zafundował zawodnikom Śląska Wrocław bolesne zderzenie z ziemią. Pod wodzą swojego lidera Jagiellonia Białystok z łatwością stwarzała sytuacje. Po żelaznej wrocławskiej defensywie zostało tylko wspomnienie.

Każdy kontakt Estończyka wiązał się z zagrożeniem bramki. Potrafił zrobić coś z niczego. To właśnie po podaniach rozgrywającego dwa razy do siatki trafił Przemysław Frankowski. Przy asystach Vassiljeva Śląsk tylko się przyglądał. Podobnie jak w sytuacji, gdy Karol Świderski wyłożył swojemu koledze piłkę do pustej bramki.

Dwie asysty i gol. Estończyk zadziwił w tym sezonie niejednokrotnie, ale tym razem przeszedł samego siebie. Zagrał jak profesor. Zawodnika nie mógł nachwalić się także trener Probierz. - To wielka przyjemność prowadzić Vassiljeva. Przy nim rozwija się reszta zespołu. Chwała, że tacy piłkarze trafiają do ligi i przy okazji młodzież na tym korzysta - powiedział szkoleniowiec Jagiellonii.

Ostatecznie białostocczanie wygrali 4:0 i wrócili na czoło tabeli. Dla Śląska cztery stracone bramki to katastrofa. Przez 8 poprzednich kolejek Mariusz Pawełek tylko pięć razy wyciągał piłkę z siatki. Do czasu starcia z walcem z Podlasia pod kierownictwem Vassiljeva.

ZOBACZ WIDEO: Czerwiński: musimy skupić się na lidze

Komentarze (1)
avatar
woj Mirmiła
17.09.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Estończyk robi prawdziwą furorę na boiskach Ekstraklasy, ale Jagiellonia ma w ataku także bramkostrzelnych Cernycha i Frankowskiego (nazwisko zobowiązuje ;)), co powoduje, że rywal nigdy nie wi Czytaj całość