Zielono-czarni z całych sił starali się zakończyć w sobotę serię trzech meczów bez zwycięstwa. Od początku grali mądrze i ambitnie, co przyniosło efekt. Przed przerwą Grzegorz Bonin oddał dwa fenomenalne uderzenia i Górnik Łęczna prowadził z Koroną Kielce 2:0. - Pierwsza to taki centrostrzał, ale ważne, że wpadło - uśmiecha się doświadczony skrzydłowy. - Przede wszystkim cieszy wiara w to, że może się udać i podjęcie decyzji. Siadło idealnie i z tego trzeba się cieszyć - dodaje.
Po raz pierwszy w tym sezonie łęczyńska drużyna objęła prowadzenie w pierwszej połowie. Taki obrót wydarzeń sprawił, że Górnik nabrał pewności siebie i po przerwie dobił przeciwnika. - To naprawdę jest duży handicap w naszej lidze, bo praktycznie co tydzień goniliśmy wynik. W każdym meczu po jednym czy drugim dzwonie budziliśmy się i coś próbowaliśmy robić, ale to kosztuje strasznie dużo energii - wyjaśnia były piłkarz kieleckiego zespołu.
Mecz z Koroną potwierdził, że w ofensywie Górnika wiele zależy od Bonina. Jeżeli 32-latek jest w formie i strzela bramki, to zielono-czarni zwykle wygrywają. W sobotę łęcznianie bezlitośnie wykorzystali bierną postawę rywali. - Schodziliśmy na przerwę z prowadzeniem i to dało pewność każdemu z nas. Każdy widział, że o wiele łatwiej się grało. Później można spokojnie czekać na przeciwnika. Nam przyjemnie się grało w drugiej połowie. Korona praktycznie nam nie zagroziła - ocenia Bonin.
ZOBACZ WIDEO: Sokratis Papastathopoulos: musimy zachować ten mecz w głowach (źródło TVP)
{"id":"","title":""}