Dymisja to efekt afery, którą rozpętała wtorkowa publikacja "The Telegraph". Selekcjoner Anglików dał się nabrać na dziennikarską prowokację.
Allardyce został przyłapany na tym, że zgodził się za 400 tysięcy funtów wyjaśnić tajemniczym "biznesmenom" sposób na obejście transferowych przepisów dotyczących Third Party Player Ownership (TPPO) - częściowego prawa własności piłkarza przez osobą trzecią.
TPPO jest to całkowite lub częściowe "prawo własności" do zawodnika przez osobę trzecią (między innymi przez podmiot, który nie jest klubem), który w przypadku przyszłego transferu uprawnia taką osobę trzecią do otrzymania udziału z transferu. Ta praktyka została zakazana przez FA w 2008 roku, zaś przez FIFA w roku 2014.
- Jego zachowanie było niewłaściwe - czytamy w oświadczeniu wydanym przez angielską federację piłkarską. - Allardyce przyznał, że popełnił znaczący błąd i przeprosił. Kontrakt rozwiązaliśmy za porozumieniem stron.
Reprezentację w najbliższych meczach poprowadzi Gareth Southgate. Rywalami Anglików będą Maltańczycy, Słoweńcy, Szkoci (eliminacje mistrzostw świata) oraz Hiszpanie (sparing). Federacja w tym czasie rozpocznie poszukiwania nowego selekcjonera.
Allardyce stery reprezentacji przejął w lipcu tego roku po tym, jak do dymisji podał się Roy Hodgson. Prowadzona przez niego drużyna rozegrała jeden mecz. Anglicy w pierwszym meczu eliminacji MŚ wygrali ze Słowacją 1:0.
ZOBACZ WIDEO: Zidane tłumaczy się ze zmiany Ronaldo: takie rzeczy się zdarzają i będą zdarzać