Problem ustawodawstwa w tym zakresie wynika głównie z tego, że spora część społeczeństwa polskiego nie jest jeszcze na tyle wyedukowana i zdyscyplinowana, by potrafiła bez bójek i awantur bawić się podczas meczów piłkarskich, czy jakichkolwiek innych większych imprez. Porównania do Niemiec czy Anglii, gdzie spożywanie alkoholu na meczach jest legalne, można odstawić na bok. W tych krajach bowiem panuje zupełnie inna kultura picia; tam piwo jest jedynie elementem całej zabawy, w Polsce natomiast niekiedy kwestią najistotniejszą, dominującą. Anglik na meczu sięgnie po napój kilkuprocentowy, by poczuć swoistą atmosferę; Polak "chyci" nie jedno, a pięć piw; w 60 zaś minucie spotkania niewiele będzie już widzieć, co dzieje się na murawie.
Reforma ma uczyć pokory. Nie umiesz pić, Polaku, to nie pij. Raz po raz słyszymy o kolejnych ekscesach ludzi mieniących się kibicami, którzy pod wpływem alkoholu stracili nad sobą kontrolę. Oczywiście, w innych krajach zdarzają się incydenty, czasem opłakane w skutkach. Mówienie jednak, że w Polsce takie "występki" mają charakter incydentalny, jest przecież nieprawdą. Z drugiej strony patrząc, są kibice, którzy potrafią doskonale bawić się przy alkoholu, nie szkodząc przy tym nikomu. Problem polega na tym, że odsetek tych, którzy po procentach wariują, jest zbyt wielki. W innym przypadku sprawa pewnie w ogóle nie byłaby ponownie rozpatrywana na szczeblu władzy parlamentarnej.
Kielce, Łódź, Warszawa, Chorzów - nie ma w Polsce chyba obiektu, na który nie dostają się ludzie solidnie "podchmieleni", którzy zamiast na stadionie powinni znaleźć się w izbie wytrzeźwień. To naprawdę zdumiewające, że niekiedy osoby, ledwo mogące utrzymać się na nogach, okazując swój bilet są wpuszczane na teren klubowy. Zakaz spożywania i podawania alkoholu na obszarze obiektu to rozwiązanie z założenia dobre, ale w praktyce nie przyniesie spodziewanego efektu.
Rozwiązaniem uzupełniającym powyższe powinna być kontrola alkomatem wszystkich kibiców przechodzących przez bramki. Skoro ochroniarze sprawdzają, czy wnosimy ostre narzędzia, inne niebezpieczne przedmioty lub środki pirotechniczne, równie dobrze mogliby sprawdzić ewentualny poziom alkoholu w naszej krwi. Zakup elektronicznych alkomatów przez klub nie jest czymś kosztownym, a dezynfekcja po każdej kolejnej przebadanej osobie to kwestia kilku sekund. Biorąc pod uwagę, jak wiele nietrzeźwych obywateli dostaje się na nasze obiekty, aż prosi się o gruntowną kontrolę, która właściwie wyeliminowałaby całkowicie problem pijaństwa na naszych stadionach.
Wielu kibiców faktem wprowadzania jakiegokolwiek rygoru może czuć się urażonych. Ale pamiętajmy, że Anglią czy Niemcami to my nie jesteśmy i pewnie jeszcze długo nie będziemy.