Piastowi w Gdyni sprzyjało szczęście. W 18. minucie goście objęli prowadzenie. Piłka po strzale Gerard Badii odbiła się od jednego z obrońców Arki i wpadła do bramki. Konrad Jałocha nie miał za wiele do powiedzenia. Stracony gol podziałał motywująco na gospodarzy.
Gdynianie po przerwie wyrównali. W 53. minucie gola z rzutu karnego strzelił Marcus Vinicius da Silva. Później gospodarze mieli jeszcze kilka groźnych akcji, ale piłka nie wpadła już do bramki Jakuba Szmatuły. Stuprocentowe sytuacje marnował Paweł Abbott. Gola strzelili za to goście. Na listę strzelców wpisał się Hebert.
- Mieliśmy swoje sytuacje do tego, by wygrać ten mecz i cieszyć się z kolejnych trzech punktów. Tak to jednak często się dzieje, że niewykorzystane sytuacje się mszczą. Rywale to skrzętnie wykorzystali - mówi Brazylijczyk.
- Nie byliśmy gorszym zespołem od Piasta, po prostu zabrakło nam szczęścia - zauważa skrzydłowy Arki, dla którego było to już piąte trafienie w tym sezonie. Tym samym wyprzedził w klasyfikacji strzeleckiej klubową legendę, Tomasza Korynta.
- Takie rzeczy bardzo mnie cieszą, ale żałuję, że za tym nie poszedł wynik drużynowy. Wolałbym mieć trzy punkty i cieszyć się ze zwycięstwa - przyznaje.
Dla Arki była to pierwsza porażka na własnym boisku w tym sezonie.
ZOBACZ WIDEO: Ziółkowski: lista niedozwolonych środków jest za szeroka, zbyt łatwo je nagiąć