W starciu czwartej drużyny z liderem II ligi Błękitni Stargard zremisowali z Rakowem Częstochowa 2:2. Gospodarze przegrywali po sześciu minutach 0:2. Pierwszą bramkę stracili z rzutu karnego. Później jednak podnieśli się z dominacji rywala i zdołali wyrównać. Mogli także zwyciężyć, ale jeszcze w pierwszej połowie sędzia nie uznał bramki zdobytej przez Przemysława Brzeziańskiego. Ta sytuacja wzbudziła największe kontrowersje, lecz mieli oni również uwagi do kilku innych boiskowych zdarzeń.
- Gratuluję mojej drużynie, że się podniosła po kontrowersyjnym rzucie karnym, którego w mojej ocenie nie było i drugim straconym golu. Pierwsze 10 minut było nerwowe w naszym wykonaniu, ale później myślę, że zdominowaliśmy przeciwnika i dążyliśmy do wygranej, nawet przy stanie 0:2. Flis strzelił na 1:2. Za chwilę moim zdaniem prawidłowa bramka na 2:2. Później w polu karnym piłka trafia w rękę zawodnika Rakowa. Arbiter nie reaguje, ale nie chciałbym podważać decyzji sędziego. Musiałbym to przeanalizować na chłodno, ale z mojej perspektywy rzut karny nam się należał. Powiedziałem na ławce zawodnikom, że nie będziemy trenowali rzutów karnych, bo nie mamy żadnej "jedenastki" a w drugą stronę są - komentował Krzysztof Kapuściński.
Rozczarowany rezultatem był szkoleniowiec Rakowa, Marek Papszun. - Biorąc pod uwagę przebieg meczu jesteśmy bardzo niezadowoleni z wyniku. Pierwsza sprawa, że prowadziliśmy 2:0 i mieliśmy sytuacje na kolejne bramki. Druga, że właściwie sami sobie strzeliliśmy te dwa gole. Dlatego wynik nas mocno nie satysfakcjonuje - oceniał trener przyjezdnych.
- Jestem bardzo zadowolony z postawy zespołu, dlatego że mieliśmy duże problemy kadrowe. Pięciu zawodników z nami nie przyjechało. Dwóch kolejnych zeszło w trakcie gry z kontuzjami. Część to wiodący piłkarze, więc cykl treningowy został zaburzony. Nie mogliśmy się przygotować do meczu tak, jak chcieliśmy, ale graliśmy dobrze - kontynuował Marek Papszun.
Pod względem problemów kadrowych oraz oceny gry swoich podopiecznych obaj trenerzy byli zgodni. - Uważam, że zagraliśmy najlepszy mecz w tej rundzie. Ta drużyna pokazała ogromny charakter. To cieszy, że potrafiliśmy zagrać bardzo dobrze z najlepszą drużyną w lidze. Też miałem kilka problemów z kontuzjami. Mieliśmy problem z grypą, która w pewnym momencie nasz zespół osłabiła. Fadecki, Brzeziański, Baranowski, Wróbel - wyliczał Krzysztof Kapuściński, który w przerwie musiał zdjąć również Grzegorza Szymusika. Defensor zmagał się z urazem a na prawej obronie zastąpił go Paweł Lisowski. W następnych spotkaniach Błękitni pojadą do Polonii Bytom a Raków podejmie Olimpię Zambrów.
ZOBACZ WIDEO: Strata punktów wyjdzie kadrze na dobre? "Będziemy mocniejsi"