Dziennikarz z Armenii: Popłakałem się

WP SportoweFakty / Anna Klepaczko
WP SportoweFakty / Anna Klepaczko

- Popłakałem się. To był pierwszy raz w moim życiu, gdy popłakałem się po meczu reprezentacji narodowej - przyznał nam we wtorek wieczorem dziennikarz z Armenii Robert Gasparyan. Długo po spotkaniu emocje jeszcze w nim siedziały.

I były ogromne. Robert Gasparyan z "Vivaro News" był jednocześnie i załamany wynikiem, i dumny z postawy ormiańskich piłkarzy. Był również niesamowicie wściekły na arbitra wtorkowego meczu.

- To było straszne. Wyobraź sobie - mówi. - Twoja drużyna w 93. minucie marnuje 200-procentową okazję na gola. A chwilę później przegrywa mecz. Na dodatek od 30. minuty gra osłabiona. Po meczu rozmawiałem z naszymi piłkarzami. Wszyscy byli zapłakani. Przegrali mecz, który kilka sekund wcześniej mogli wygrać - opowiada.

W 93. minucie Armenia wyszła z kontrą. Z piłką popędził Aras Ozbiliz, razem z nim jeden z kolegów. Ozbiliz wpadł w pole karne i zamiast podać do lepiej ustawionego partnera, któremu pozostałoby tylko dołożyć nogę, zdecydował się na strzał. Piłka poleciała obok bramki.

- Nie mamy do niego żadnych pretensji.  Każdy mógł zrobić dokładnie to, co on. Nawet najlepsi strzelcy, jak Lewandowski, Ronaldo czy Batistuta. Mogę siebie wyobrazić w tej sytuacji. Co ja bym zrobił, co ty byś zrobił. On zrobił to, o czym akurat myślał że będzie najlepsze - relacjonował Gasparyan.

ZOBACZ WIDEO Kamil Grosicki: zwycięstwo z Armenią jest dla Arka Milika

Pretensje i to ogromne Ormianie mieli za to do arbitra. - Muszę to powiedzieć, był tragiczny. W sumie to na boisku nie było sędziego. Nie powinien wyrzucać naszego piłkarza w połowie pierwszej części meczu. Nie było potrzeby, żeby pokazać mu dwie szybkie żółte kartki. Powinien chociaż dać jakieś ostrzeżenie.

- Poza tym w sytuacji gdy polski piłkarz źle wyrzucił aut, gra została puszczona. Były niezauważone spalone. Pełno błędów. To straszne sędziowanie, niegodne europejskiego futbolu - wylicza Gasparyan. - Poza tym, były cztery doliczone minuty, a straciliśmy gola w 95. czy nawet 96. minucie. Powinien był gwizdnąć. Dał jednak szansę Polakom dyktując rzut wolny. Powinien wcześniej przerwać mecz. Piłka była poza grą. Miał szansę zakończyć mecz, a zamiast tego podyktował rzut wolny.

Ormianin był dumny z postawy swojego zespołu. Jego zdaniem to był najlepszy mecz Armenii od ponad roku.  - Polska zasłużyła na zwycięstwo, ale Armenia nie zasłużyła na porażkę. Nasi piłkarze walczyli o każdą piłkę. Po tym jak grali tu w Warszawie świat może się kończyć. W Erewaniu będą powitani jak bohaterowie - przewiduje.

Mecz zakończył się zwycięstwem Polaków 2:1.

Jacek Stańczyk
Źródło artykułu: