O pierwszej połowie można napisać, że się odbyła. Obie drużyny nie zaprezentowały niczego za co można było je pochwalić. W ofensywie praktycznie nie istniały, mocno skupione na defensywie i od początku było widać nerwowość po obu stronach. Piłka odskakiwała, mnożyły się niedokładne podania, a kiedy stres pląta nogi, to zawodnicy wybierają najczęściej długie zagrania. Tak było w pierwszych 45. minutach.
Można ironicznie napisać, że najwięcej emocji było w przerwie, gdy pierwszy do tunelu ruszył Jose Mourinho, ale... przebiegł obok niego Juergen Klopp.
Można było mieć nadzieję, że druga odsłona będzie lepsza, ale srogo zawiedli się ci, którzy tak myśleli.
Liverpool stworzył dwie okazje. Pierwsza powstała z chaosu, gdy w pole karne wbiegł Emre Can. Chris Smalling pozwolił Niemcowi oddać strzał z dziesięciu metrów i bardzo dobrym refleksem popisał się David de Gea.
ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Taki mecz to wielka nagroda dla każdego piłkarza
Drugą sytuację sam wykreował sobie Philippe Coutinho. Brazylijczyk urwał się środkiem boiska i zdecydował się na strzał z 25 metrów, który genialną interwencją na korner wybił hiszpański bramkarz Manchesteru United.
To byłoby właściwie na tyle, jeśli chodzi o sytuacje strzeleckie. Hit Premier League zawiódł okrutnie. Manchester United po raz pierwszy w sezonie nie strzelił gola w lidze, a Liverpool dopiero w ósmej kolejce Premier League zachował premierowe czyste konto.
Liverpool w tabeli jest czwarty, a Man Utd siódmy.
Liverpool FC - Manchester United 0:0
Składy:
Liverpool: Karius - Clyne, Matip, Lovren, Milner (86' Moreno) - Can, Henderson, Coutinho - Mane, Sturridge (60' Lallana), Firmino (85' Origi).
Man Utd: de Gea - Valencia, Bailly, Smalling, Blind - Fellaini, Pogba - Rashford (77' Rooney), Herrera, Young (90+2' Shaw) - Ibrahimović.
Żółte kartki: Bailly, Young, Ibrahimović, Fellaini (Man Utd).
Sędzia: Anthony Taylor.
I w zasadzie tyle o tym meczu można napisać. Liczę w niedzielę na 3 punkty, jakkolwiek to dziwnie może Czytaj całość