Piłkarze Korony nie stanowią monolitu?

WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara
WP SportoweFakty / Tomasz Fąfara

- Cały czas sobie powtarzamy, że musimy być drużyną, razem bronić, atakować. Są momenty kiedy to robimy i ta gra jest dobra, a są chwile kiedy właśnie gramy jak jedenaście jednostek - uważa piłkarz Korony Kielce, Rafał Grzelak.

Przerwa reprezentacyjna miała posłużyć wyeliminowaniu błędów, które w ostatnich tygodniach były udziałem piłkarzy Korony. Ale nic z tego nie wyszło. - Kibice zawiedli się oglądając ten mecz. Dla nas jednak nie było ważne w jakim stylu mamy to zrobić. Bardzo chcieliśmy zdobyć trzy punkty. Chcieliśmy grać twardo, do przodu i szukać swoich sytuacji. Nie udało się i ciężko coś powiedzieć, bo przegrywamy kolejny raz - mówił po porażce ze Śląskiem Wrocław (1:2) niezadowolony Rafał Grzelak.

O grze złocisto-krwistych znów nie da się powiedzieć niczego dobrego. - Wiadomo, że jest ciężko, kiedy przegrywasz. Stawiasz wtedy na bardziej bezpośrednie środki, aby zahaczyć tę zdobycz punktową i pójść do przodu, bo wtedy jest łatwiej.

Coraz bardziej poirytowani postawą drużyny Tomasza Wilmana są przebywający na stadion fani. Takiej porcji gwizdów, jak podczas poniedziałkowego spotkania koroniarze dawno nie zebrali. - Jest to smutne, ponieważ gdy przegrywaliśmy słyszeliśmy gwizdy i wyzwiska, po czym, po strzelonej bramce z tego samego sektora każdy bił brawo. Szkoda mi kibiców, nie dajemy im powodów, żeby nas wspierali - ocenił Grzelak.

Na pomeczowej konferencji prasowej trener Wilman przyznał, że jego podopieczni nie wcielają w życie wcześniej przygotowanych rozwiązań. - Nie realizujemy założeń, bo rzeczywiście mamy dobrze rozpracowanych rywali i mamy nakreślone zadania. Gdybyśmy je realizowali, to ta gra nie wyglądałaby tak jak teraz. Musimy się uderzyć w pierś.

ZOBACZ WIDEO Rekordowy Robert Lewandowski

Po każdej kolejnej porażce zarzutów pod adresem ekipy z woj. świętokrzyskiego przybywa. Najbardziej w oczy rzuca się to, że słynąca do tej pory z niebywałej waleczności drużyna, nagle zatraciła umiejętność wywierania presji na przeciwnika. - Cały czas sobie powtarzamy, że musimy być drużyną, razem bronić, atakować. Są momenty kiedy to robimy i ta gra jest dobra, a są chwile kiedy właśnie gramy jak jedenaście jednostek, bez monolitu. Ciężko powiedzieć czemu tak się dzieje - dodał Grzelak.

Czy cztery porażki z rzędu to moment, w którym należy mówić o dużym kryzysie? - Jeszcze nie. Nie chcę zostać źle odebrany, bo to nas boli, ale dramat byłby wtedy, kiedy mielibyśmy ostatnie miejsce w tabeli i to byłby ostatni mecz. Jest ciężko, ale mamy te trzynaście punktów, jest środek tabeli i całe szczęście. Mam nadzieję, że to ostatni gwizdek, trzeba się zebrać do kupy i zacząć punktować - zakończył były gracz Dolcanu Ząbki.

Komentarze (0)