To nie była najgorsza porażka Guardioli. "Najboleśniejsza była ta z Realem"

Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Pep Guardiola
Getty Images / Michael Regan / Na zdjęciu: Pep Guardiola

Przegrana 0:4 z Barceloną nie jest najgorszą porażką w trenerskiej karierze Pepa Guardioli. - Najgorsza była ta z Realem Madryt, gdy prowadziłem Bayern Monachium - powiedział trener Manchesteru City po środowym meczu Ligi Mistrzów.

Słynny Katalończyk po raz kolejny zmierzył się z klubem, dla którego grał przez jedenaście lat (1990-2001) i trenował przez cztery (2008-2012). I po raz kolejny przegrał. Dotkliwie, bo aż 0:4.

Jego Manchester City starał się prowadzić otwartą grę przeciwko zespołowi Luisa Enrique i do 53. minuty był dla niego równorzędnym rywalem. Jednak wtedy bramkarz "The Citizens" Claudio Bravo (pozyskany tego lata właśnie z Barcelony) zagrał ręką poza polem karnym i został wyrzucony z boiska.

- Do czerwonej kartki mecz był otwarty. Staraliśmy się zrobić Barcelonie krzywdę. Po wykluczeniu Bravo spotkanie stało się inne - mówił po meczu Guardiola.

Kiedy chilijski bramkarz opuszczał plac gry, "Duma Katalonii" prowadziła 1:0 po golu Leo Messiego. Grę w przewadze liczebnej wykorzystała bardzo szybko - kolejne dwie bramki Argentyńczyka sprawiły, że w 70. minucie mecz był rozstrzygnięty. W końcówce wynik spotkania na 4:0 ustalił Neymar.

ZOBACZ WIDEO Radović: to nasz najlepszy mecz w LM

Mimo wysokiej porażki, najbardziej dotkliwej od objęcia Manchesteru City, Guardiola starał się szukać pozytywnych stron meczu na Camp Nou. - Po raz ostatni gdy przyjechałem tu z Bayernem, nie stwarzaliśmy okazji bramkowych. Tym razem mogliśmy zdobyć jedną lub dwie bramki. Jednak Barca potrafi cię pokarać, mają bardzo dużo jakości - komentował.

Trener drużyny z Manchesteru stwierdził też, że nie była to najbardziej bolesna porażka w jego karierze. - Najgorsza była przegrana z Realem Madryt, gdy byłem trenerem Bayernu Monachium - zaznaczył. Mówił o meczu z kwietnia 2014 roku, gdy w półfinale Ligi Mistrzów jego drużyna przegrała u siebie aż 0:4.

Guardiola tłumaczył się też z decyzji o nie wystawieniu w podstawowym składzie najlepszego napastnika "The Citizens", Sergio Aguero. Argentyńczyk usiadł na ławce rezerwowych, a rolę fałszywego napastnika Pep powierzył Kevinowi De Bruyne.

- Chcieliśmy mieć jednego zawodnika więcej w linii pomocy, kogoś wchodzącego do ataku z głębi pola - wyjaśnił. Jego plan się nie powiódł. Okazję do rewanżu Guardiola będzie miał 1 listopada, gdy Manchester City podejmie Barcelonę na własnym stadionie.

Źródło artykułu: