Dariusz Wdowczyk obudzi "Śpiącą królewnę"? Petar Brlek marnuje swój potencjał

WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski
WP SportoweFakty / Krzysztof Porębski

Kolejni trenerzy Wisły Kraków wypowiadają się o Petarze Brleku w samych superlatywach, ale młodzieżowy reprezentant Chorwacji na razie zachowuje swój talent tylko dla siebie. - Dajmy mu trochę czasu - apeluje Dariusz Wdowczyk.

Przy Reymonta 22 wiązano z Petarem Brlekiem duże nadzieje. W styczniu krakowski klub zapłacił Slavenowi Belupo za niego ok. miliona złotych, co oznacza, że był on najdroższą inwestycją Białej Gwiazdy od sezonu 2011/2012.

Marcin Broniszewski, który umożliwił Brlekowi szybki debiut w barwach Wisły, szukając odpowiedniego określenia, w końcu nazwał 22-latka "zaj*** zawodnikiem", a Dariusz Wdowczyk od początku swojej kadencji przy Reymonta 22 też dostrzegał w młodym pomocniku spory potencjał.

Po 22-latku spodziewano się znacznie więcej, niż do tej pory pokazał. Wiosną był jedynie zmiennikiem ale nową kampanię zaczął w "11" Wisły. Gdy jednak do zdrowia wrócił Krzysztof Mączyński, Brlek został zdegradowany do roli zmiennika, a gdy już dostał szansę, to zawodził.

Podczas konferencji prasowej przed piątkowym meczem z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza Grzegorz Bernasik z "Radia Kraków" nazwał utalentowanego piłkarza "Śpiącą królewną", którą ze snu mógłby wybudzić pocałunek lub solidny kopniak.

ZOBACZ WIDEO Rekordowy Robert Lewandowski

- Jakby to miało pomóc, to sam go ucałuję, by zaczął grać na miarę możliwości. Te ma naprawdę spore, ale nie przekłada się to na mecze ligowe - mówi trener Wdowczyk i dodaje: - Podczas przygotowań widziałem w Petarze lidera - następcę Rafała Wolskiego, który przytrzyma piłkę. On ma naprawdę duże inklinacje ofensywne, potrafi dobrze uderzyć piłkę i strzelać gole. Jest piłkarzem, który powinien nam dawać zdecydowanie więcej niż w tej chwili. Wierzę, że ten moment przyjdzie. Dajmy mu trochę czasu.

Szkoleniowcowi Wisły nie podoba się to, że klubowi i samemu Brlekowi wypomina się kwotę transferową.

- Jak czytam, że to niespełniona nadzieja albo że jego transfer to pieniądze wyrzucone w błoto, to zastanawiam się nad tym, czego oczekuje się od zawodnika, który na rynku europejskim kosztuje 250 tys. euro? Jak porównamy sobie ceny polskich piłkarzy, którzy po Euro 2016 zmieniali kluby, to nie oczekujmy od Petara tego, czego od Messiego - puentuje Wdowczyk.

Komentarze (0)