W 2012 roku Marek Koźmiński popierał w wyborach na prezesa PZPN Romana Koseckiego, ale z czasem stał się żołnierzem Zbigniewa Bońka. Dziś krytykuje kontrkandydata "Zibiego" do fotela prezesa PZPN.
- To przedsiębiorca dużego formatu (...). Kłopot polega na tym, że to jest człowiek spoza piłkarskiego środowiska, oderwany od niego i nieznający rzeczywistych problemów. Otoczyli go ludzie, którzy mu źle podpowiadają. Z jego doświadczeń i wypowiedzi bynajmniej nie wyłania się rzeczywisty obraz PZPN. A recepty, które przedstawia, są nierealne i dziwne. To wszystko jest wyrwane z kontekstu, niekompletne, stanowi jakiś wycinek. Jest tak złe, że nawet trudno z wieloma tezami sensownie polemizować - mówi Koźmiński.
- PZPN wydaje zarobione środki, ale robi to długofalowo, według założonego planu. Każdy pomysł ma ręce i nogi - uważa Koźmiński. W ten sposób odpowiada na postulaty Józefa Wojciechowskiego, który chciałby przeznaczyć więcej pieniędzy dla klubów mających problemy finansowe.
Wiceprezes PZPN uważa, że kluby nie mogą dostawać pomocy finansowej od związku.
- To są zwykłe podmioty prywatne, samorządowe, państwowe nawet. Dlaczego mają się utrzymywać z pieniędzy stowarzyszenia? - pyta wiceprezes.
ZOBACZ WIDEO Zapłakany, chciał uciekać. Oto początki Cristiano Ronaldo. Wróci jeszcze do domu?