Barcelona w ostatniej kolejce La Liga pokonała na wyjeździe Valencię 3:2, a zwycięską bramkę dla zespołu trenera Luisa Enrique zdobył w 94. minucie z rzutu karnego Leo Messi. Kiedy piłkarze "Blaugrany" cieszyli się z tego gola, jeden z kibiców gospodarzy rzucił w nich butelką.
RFEF ukarała Valencię dość łagodnie - grzywną w wysokości 1500 euro. Dodatkowo federacja skrytykowała graczy Barcelony za ich postawę w tej sytuacji - jedna z gazet napisała, że zachowali się tak, jakby rzucono w nich nie butelką, a granatem, tuż przed zajściem Neymar kazał rozczarowanym kibicom "pocałować się w tyłek", a po nim Messi wykrzykiwał w ich kierunku przekleństwa.
Z kolei Tebas powiedział, że piłkarze Barcy sprowokowali fanów, a Neymar i Luis Suarez udawali trafionych butelką i przewrócili się jak kręgle. Dodał, że byłoby mu wstyd wracać do domu i do swoich dzieci, gdyby zachował się w ten sposób.
Te komentarze sprawiły, że Barcelona postanowiła zwrócić się do Sportowego Sądu Arbitrażowego (CAS) z wnioskiem o ukaranie RFEF i prezydenta La Liga.
- Deklaracje Tebasa są nieodpowiedzialne i niegodne osoby na jego stanowisku. A komisja rozgrywek nie jest od oceny sytuacji, a od karania, lub nie karania - powiedział prezydent Barcelony Josep Bartomeu.
W swoim oświadczeniu kataloński klub napisał, że domaga się podjęcia postępowania przeciwko Tebasowi i komisji rozgrywek, ponieważ ich publiczne deklaracje i oceny postępowania piłkarzy Barcelony były nie do zaakceptowania . "Barcelona publicznie potępia pana Tebasa jako prezydenta La Liga, a klub niniejszym wycofuje swoje poparcie dla niego" - dodano.
Decyzja Barcelony jest szeroko komentowana w hiszpańskich mediach. Dzienniki "AS" i "Marca" nazwały je wypowiedzeniem wojny.
ZOBACZ WIDEO Pazdan nie jest najlepszy, Ronaldo się poświęcał. Portugalczycy wrócili do meczu z Polską