Lech Poznań wygrał, ale euforii nie czuje. "Nie czerpiemy radości z gry w piłkę"
Zwycięstwo 2:0 z Wisłą Płock to dla Lecha przełamanie domowej niemocy. Wielkiej radości w obozie poznaniaków jednak nie ma. - Na naszym boisku trudno czerpać radość z gry w piłkę - powiedział Maciej Makuszewski.
Nafciarze nie pokazali w Poznaniu nic nadzwyczajnego, ale w pierwszych fragmentach meczu to oni prowadzili grę. Jak się okazuje, taka była właśnie taktyka Kolejorza. - Chcieliśmy wciągnąć Wisłę na naszą połowę, zwłaszcza że widzieliśmy jak dobrze się broniła w niedawnym pojedynku z Cracovią. Próbowaliśmy doprowadzić do tego, by rywal wyszedł wyżej, lecz to nie do końca wypaliło. Mieliśmy jednak swoje okazje i byliśmy wystarczająco konkretni - dodał skrzydłowy.
W końcówce, tuż po podyktowaniu dla Lecha rzutu karnego za faul Emila Drozdowicza na Łukaszu Trałce, na boisku wywiązała się niemała przepychanka. - Nie wiem do końca co się tam stało, bo byłem dość daleko od tej sytuacji. Przy rzutach rożnych stoję przed polem karnym. Goście mieli pretensje, ale to się zdarza w futbolu. Nic nadzwyczajnego - zaznaczył Makuszewski.
Lech wygrał pierwsze spotkanie u siebie od ponad półtora miesiąca. Czy teraz presja wreszcie będzie mniejsza? - Szczerze mówiąc, nawet nie znałem tej statystyki. Nie myślę raczej w takich kategoriach. Ostatnio mieliśmy różne sytuacje, które nam nie pomagały, ale w końcu się udało i liczę na kontynuację. Jedyne z czego nie jestem zadowolony, to mała przyjemność z gry w piłkę. Na naszym boisku trudno ją obecnie czerpać. Niestety musimy się pogodzić z tym, że do końca roku nic się w tej kwestii nie poprawi - zakończył.
ZOBACZ WIDEO Godlewski: Wojciechowski nawet nie śnił, że Boniek wygra w takich rozmiarach (źródło: TVP SA)