- Trener powiedział mi w szatni, żebym nie próbował robić wszystkiego naraz, bo każdy wie, że potrafię grać w piłkę. Miałem po prostu starać się pracować dla drużyny. Wydaje mi się, że to zrobiłem i jestem zadowolony - bardziej ze zwycięstwa niż z bramki. Przy dobrym wyniku nazwiska strzelców są mniej istotne - stwierdził Dawid Kownacki.
Kolejorz dość często grał w sobotę z kontry, co młodemu napastnikowi najwyraźniej odpowiadało. - Ostatnio pytano mnie, czy lepiej się czuję na pozycji numer dziesięć. Gdy idzie, to wszystko jest super, a jeśli nie, wtedy szuka się czegoś innego. Mecz wyszedł dobrze, ale nie umiem ocenić, jaki obraz gry jest dla mnie lepszy. Wiadomo, że w kontrataku jest więcej miejsca i nie trzeba się tak bardzo bić z obrońcami. Mam zresztą wrażenie, że np. stoperzy Wisły Kraków byli agresywniejsi niż ci z Płocka - dodał.
Gol Kownackiego przypominał nieco trafienie Nemanji Nikolicia z niedawnego meczu Legia - Lech w Warszawie (2:1). Chodzi zwłaszcza o moment, w którym 19-latek "położył" bramkarza. - Szczerze mówiąc, w ogóle nie patrzyłem na to co robi bramkarz. Zwracałem tylko uwagę, czy mam obok przeciwnika. Byłem przekonany, że on biegnie za mną. Brałem jeszcze pod uwagę zejście do środka i zrobienie miejsca Maciejowi Gajosowi. Nikt jednak za mną nie poszedł - zanalizował Kownacki.
ZOBACZ WIDEO Urodziny Diego Maradony. Mistrz kończy 46 lat