Chodzi o sytuację z rzutem karnym podyktowanym kilka minut przed końcem rywalizacji za faul Emila Drozdowicza na Łukaszu Trałce. Przepychali się obaj zawodnicy i według płocczan Krzysztof Jakubik nie miał podstaw do wskazywania na "wapno".
- Pierwszy gol to kwestia wykorzystania przez gospodarzy otwartego korytarza w środku boiska, którym poszedł Radosław Majewski. Co do drugiego, to chyba wszyscy wiedzą, że jedenastki być nie powinno. Cóż, sędzia ocenił inaczej - powiedział Dominik Furman.
Sama porażka z Kolejorzem aż tak bardzo Nafciarzy nie martwi. Dużo gorsza jest dla nich seria czterech meczów bez choćby jednego zdobytego punktu. - Z takim rywalem jak poznaniacy niekorzystny wynik, zwłaszcza na wyjeździe, może się zdarzyć. Zbyt dużo błędów jednak popełniliśmy w poprzednich spotkaniach, zwłaszcza tych z Koroną Kielce, Wisłą Kraków i Górnikiem Łęczna. Mieliśmy pełne podstawy, by te mecze wygrać, a jednak tego nie zrobiliśmy. W Poznaniu natomiast zabrakło nam celnych strzałów, oddaliśmy ich zbyt mało - ocenił 24-latek.
Płocczanie mają trzy oczka straty do czołowej ósemki, a właśnie w niej chcieliby zakończyć rundę zasadniczą. - Jeśli mamy się liczyć w tej walce, to w następnej potyczce z Arką Gdynia musimy już zapunktować. Nie sądzę, byśmy płacili teraz frycowe za bycie beniaminkiem. My się nim w ogóle nie czujemy. W naszym zespole połowa składu jest nowa. Za nami czternaście spotkań, mieliśmy czas, by się zgrać. Po prostu uzbierało się kilka meczów, w których powinniśmy osiągnąć znacznie lepsze wyniki. Tymczasem przegraliśmy połowę spotkań w obecnym sezonie. Siedem porażek to zdecydowanie za dużo - zakończył Furman.
ZOBACZ WIDEO Ronaldo zmarnował rzut karny, ale ustrzelił hat-trick! Real zbił Deportivo. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN]