Marcin Kamiński nie zawiódł w długo wyczekiwanym debiucie. Nietypowa rola polskiego obrońcy

Marcin Kamiński aż do 30 października czekał na pierwszy oficjalny występ w barwach VfB Stuttgart. W pojedynku 2. Bundesligi z Karlsruher SC (3:1) rozegrał 90 minut, spisał się poprawnie i może utrzymać miejsce w składzie.

Trener Jos Luhukay ani myślał stawiać na Marcina Kamińskiego, choć ten nieźle prezentował się w okresie przygotowawczym. Holender na podstawową parę stoperów wybrał Toniego Sunjicia oraz Stephana Samę, następnie młodszego z obrońców zastąpił Timo Baumgartl, a już po zmianie szkoleniowca na Hannesa Wolfa do "11" za Sunjicia wskoczył Benjamin Pavard.

Przy rosnącej konkurencji na środku defensywy sytuacja Kamińskiego, który wciąż siedział na ławce i czekał na swoją szansę, zrobiła się bardzo trudna. Na szczęście trener Wolf znalazł dla 24-latka rozwiązanie i przeciwko Karlsruher SC wystawił go w roli defensywnego pomocnika (na środku obrony zagrali Sunjić i Baumgartl).

"Polak wystąpił na nietypowej dla siebie pozycji. W środku pola początkowo prezentował się nieco sztywno, ale wykonał wiele celnych i dobrych podań. Po zmianie stron cofał się do linii obrony i kontynuował udany występ" - skomentowali dziennikarze "Stuttgarter Nachrichten", którzy przyznali Kamińskiemu notę "3" (gdzie "1" - najlepsza ocena, "6" - najgorsza).

Niewykluczone, że nasz rodak po obiecującym występie zachowa miejsce w składzie, chociaż wkrótce do zdrowia może powrócić podstawowy wcześniej defensywny pomocnik Hajime Hosogai. Możliwa jest również zmiana taktyki na bardziej ofensywną w meczach domowych VfB, co skutkowałoby zamianą Kamińskiego na zawodnika grającego w pierwszej linii.

ZOBACZ WIDEO Skorupski na remis ze Szczęsnym. Bramkarz Empoli zatrzymał Romę. Zobacz skrót [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

Komentarze (0)