Jacek Stańczyk: Wstrząs alkoholowy. Czas na bat (Komentarz)

PAP / Bartłomiej Zborowski
PAP / Bartłomiej Zborowski

Wstrząs - Adam Nawałka nawet nie ukrywa, że to, co stało się w jego reprezentacji, zasługuje właśnie na takie określenie. Jego samego, tak konkretnego jak w niedzielę, nie było dawno.

- Przechodzę od razu do konkretów - wypalił selekcjoner na konferencji prasowej  rozpoczynającej zgrupowanie reprezentacji Polski przed meczami z Rumunią i Słowenią. Jakby chciał wyprzedzić ruch i zalew niewygodnych pytań.

Oczywiście nazwisk aferzystów, ani wysokości kar finansowych nie podał, jednak tego można się było spodziewać. Ogólników też jednak nie było. Nocne balangi części reprezentantów bardzo go zabolały, ukarał więc każdego z aferzystów pieniężnie. I dosadnie, do kamer zapowiedział, że jeszcze jeden taki występek będzie skutkował usunięciem z reprezentacji.

Nawałka chciał przejąć kontrolę nad tym, co i jak powie. Nad wyjaśnieniem afery, która przez miesiąc trochę żyła własnym życiem. Miesiąc temu, gdy okazało się że jeden z kadrowiczów wymiotował, bo przesadził z alkoholem, gdy innego nie dało się dobudzić, wydawało się, że po trzech latach pracy stracił kontrolę nad własną drużyną.

Nawałka to trener, który od zawsze kojarzy się z dyscypliną, rządami twardej ręki. Kiedyś w Górniku Zabrze potrafił tuż przed przerwą zdjąć z boiska Macieja Małkowskiego i zrugać zanim jeszcze ten zszedł do szatni. Bramkarza Adama Stachowiaka, gdy tylko ten postawił się trenerowi, niedługo w klubie już nie było. Balangi, nocne karciane rozgrywki, lejący się alkohol do gardeł jego piłkarzy w hotelu, gdzie niedaleko sam ma pokój, wydawały się nie do pomyślenia.

ZOBACZ WIDEO Jerzy Engel: Jesteśmy najlepsi w tej grupie (Źródło: TVP S.A.)

{"id":"","title":""}

Człowiek uczy się jednak całe życie, a i tak głupi umrze - mówi powiedzenie. Okazało się, że są bohaterzy, którzy Nawałki się nie boją.

Selekcjoner zapewnia dziś, że kontroli nad zespołem nie stracił. Stara się jednak nie reagować jak furiat, stąd kary jedynie finansowe, a nie od razu wywalenie imprezowiczów za drzwi. Przekonuje jednak, że waga meczu czy nazwiska nie będzie miała znaczenia, gdy libacje pojawią się ponownie.

Ba, Nawałka ma nadzieję, że ten wstrząs jego drużynie pomoże. Dało się usłyszeć nieoficjalnie, że część drużyny poczuła się za pewnie, bo też sam trener trochę poluzował lejce.

Znowu musi więc mocniej uderzyć batem.

Jacek Stańczyk
Źródło artykułu: