Atletico Madryt pod ścianą przed derbami z Realem

Przed wielkimi derbami Madrytu Atletico stoi pod ścianą. W przypadku porażki z Realem ich strata do lokalnego rywala i lidera tabeli urośnie aż do dziewięciu punktów, co oznaczyłoby znaczne zredukowanie szans na mistrzostwo Hiszpanii.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
piłkarze Atletico Madryt Getty Images / Na zdjęciu: piłkarze Atletico Madryt

Wielcy hiszpańskiego futbolu, w tym choćby Fernando Morientes, nie mają wątpliwości: w sobotę czeka nas najważniejszy mecz trwającego sezonu hiszpańskiej ekstraklasy. Choć we wrześniu byliśmy już wprawdzie świadkami spotkania Barcelony z Atletico, to sobotnie derby Madrytu będą znacznie bardziej istotne dla całych rozgrywek.

Choć mamy za sobą "tylko" 11 kolejek, a więc nie mamy za sobą nawet 1/3 sezonu, to waga tego starcia jest ogromna. Dlaczego? Słynące z solidności, dyscypliny i regularnego punktowania Atletico już pięć razy w tym sezonie traciło punkty, w tym dwa razy przegrało. Jak na standardy zespołu prowadzonego przez takiego trenera jak Diego Simeone, sytuacja niespotykana. Dla Atletico derby to być albo nie być. Dlaczego tak wcześnie?

Wszystko przez Królewskich. Choć oni też mieli w tym sezonie swoje problemy, to tracą punkty zdecydowanie rzadziej niż ich odwieczny rywal. Przede wszystkim, jako jedyny zespół z La Liga Santander nie przegrali jeszcze meczu. Wprawdzie przytrafiła im się passa trzech remisów z rzędu, jednak na Bernabeu szybko już o tym zapomnieli. Z ostatnich siedmiu spotkań wygrali aż sześć - zatrzymała ich jedynie warszawska Legia w Lidze Mistrzów (3:3).

Koniec końców, w ligowej tabeli przewodzący Real ma nad czwartym Atletico już sześć punktów przewagi. W przypadku porażki strata urośnie aż do dziewięciu "oczek". To zdecydowanie zmniejszy szanse Rojiblancos na tytuł. Nie całkowicie, bo Realowi przydarzały się w ostatnich latach kryzysy formy w drugiej części sezonu, ale taką przewagę byłoby już bardzo trudno zredukować. Szczególnie, że rewanż odbędzie się wiosną na Santiago Bernabeu.

ZOBACZ WIDEO Przerwana kariera Cezarego Wilka. "Złość miesza się ze smutkiem"

Atletico liczy jednak na magię Vicente Calderon, która w ostatnich latach działa zwłaszcza w spotkaniach z Realem. Otóż z ostatnich siedmiu wyjazdów na teren miejscowego rywala tylko raz udało się Los Blancos wywieźć zwycięstwo. 2 lutego 2014 roku dwa gole Cristiano Ronaldo zapewniły gościom triumf 2:0 w półfinale Pucharu Króla. Rok wcześniej również gol CR7 dał Królewskim trzy punkty (2:1) w rozgrywkach ligowych. Były to ostatnie wygrane Realu w świątyni Atletico.

Szanse gospodarzy zwiększa nie tylko atut własnego boiska. O problemach z kontuzjami w pierwszym zespole Realu można by napisać już pracę doktorską, a materiałów mógłby dostarczyć ten sezon. Z różnych przyczyn od sierpnia pauzować musiało już kilkunastu zawodników. W tym momencie lista również nie jest krótka.

Pepe, Casemiro, Toni Kroos, Alvaro Morata - ich na pewno nie zobaczymy na boisku w sobotni wieczór. Co więcej, niepewni występu są Sergio Ramos, Luka Modrić oraz Karim Benzema. Sytuacja Zinedine'a Zidane'a jest bardzo trudna i to zmienia optykę kibiców. Chociaż Real w każdym meczu gra o zwycięstwo, w takich okolicznościach remis fani przyjęliby prawdopodobnie z satysfakcją.

Z kolei Atletico interesuje tylko zwycięstwo. Dodajmy, że będzie to pierwsze spotkanie obu drużyn od majowego finału Ligi Mistrzów. Po raz drugi w ostatnich trzech latach lepsi w meczu tej rangi okazali się Królewscy, wtedy po rzutach karnych. Teraz banda Diego Simeone ma okazję do rewanżu. Lepsza okazja niż teraz może im się długo nie przydarzyć.

Sobota godz. 20:45 Atletico Madryt - Real Madryt

Przewidywalne składy:

Atletico: Oblak - Juanfran, Diego Godin, Stefan Savić, Luis Filipe - Saul, Koke, Gabi, Carrasco - Griezmann, Gameiro

Real: Navas - Carvajal, Ramos, Nacho, Marcelo - Isco, Modrić, Kovacić - Bale, Ronaldo, Benzema

Jak zakończy się mecz Atletico Madryt - Real Madryt?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×