Ile goli strzelił Auba? - pytał Robert Lewandowski w tytule wywiadu dla sobotniego wydania Sueddeutsche Zeitung. Odpowiedź aktualna była tylko do godziny 18.41. Przed meczem z Bayernem najlepszy strzelec Borussii Pierre-Emerick Aubameyang zdobył 11 goli, podczas gdy nasz król strzelców poprzedniego sezonu zatrzymał się na siedmiu. W ruch poszły kalkulatory: Gabończyk potrzebował tylko 31 strzałów, Polak - 45, pierwszy przebiegł 83 kilometry, drugi - 92, Aubameyang miał tylko 248 kontakty z piłką, Lewandowski aż 370. O kryzysie kapitana reprezentacji Polski nikt o zdrowych zmysłach nie pisze, ale o mocnej zadyszce Bayernu można już głośno krzyczeć.
Aubameyang 12. gola w tym sezonie strzelił już w 11. minucie sobotniego meczu, skorzystał z podania Mario Goetzego, który tak bardzo chciał udowodnić, że w Monachium się na nim nie poznali, że tego wieczora walczył za dwóch. Borussia grała w piłkę, Bayern przeszkadzał. Aubameyang mógł zdobyć jeszcze dwie bramki, Lewandowski więcej niż dwa razy rozkładał bezradnie ręce, czekając na podania kolegów, albo opuszczał je w geście rezygnacji, gdy kolejna akcja kończyła się trzydzieści metrów od bramki przeciwników. Także dzięki Łukaszowi Piszczkowi, który tym razem był mniej aktywny w ataku, ale w obronie razem z kolegami postawił mur nie do przejścia.
Po czterech mistrzostwach Niemiec z rzędu bohaterowie z Monachium są zmęczeni, albo po prostu się zestarzeli. Piłkarze Bayernu grali z wiarą, że ich wyższe umiejętności w końcu i tak wypłyną na wierzch i pozwolą wywalczyć trzy punkty. Grali, jakby ktoś im kazał znowu to udowadniać, a przecież pokazywali to wiele razy. Fakt, że trener Thomas Tuchel odważnie stawia na młodzież, a średnia wieku jego drużyny skacze wokół cyfry 23, podoba się wszystkim, o Carlo Ancelottim mówi się, że prowadzi "Gang Emerytów" z najwyższą średnią wieku w Bundeslidze. Bayern na koszulkach powinien mieć numer "29", a im bardziej zbliża się do trzydziestki, tym jest wolniejszy, mniej kreatywny, a coraz bardziej przewidywalny. Prasa z południa bije na alarm: potrzeba zmian, potrzeba świeżej krwi, zdrowego fermentu.
Na gola na własnym stadionie w meczu przeciwko Bayernowi Borussia czekała trzy lata, ostatnio w Dortmundzie cieszyła się ze zwycięstwa jeszcze rok wcześniej, kiedy trzy punkty zapewniał swoim golem Lewandowski. Od 2013 roku, kiedy oba zespoły spotkały się w londyńskim finale Ligi Mistrzów, musiało upłynąć kilka sezonów, by najpierw pozwolić zrozumieć Juergenowi Kloppowi, który stał za największymi sukcesami klubu w XXI wieku, że jego pomysł już się wypalił, a później dać czas zawodnikom, by pogodzili się ze świadomością, że jest życie po Kloppie. Tuchel swoją rewolucję wprowadzał trochę opornie, ale teraz, po zwycięstwie w najważniejszym meczu sezonu, może przynajmniej przez tydzień chodzić z wysoko podniesioną głową. Dzięki sobotniemu zwycięstwu Borussia zbliżyła się do Bayernu na trzy punkty i awansowała na trzecie miejsce. Bayern spadł na drugie, ustępując miejsca sensacyjnemu liderowi z Lipska.
Kiedy kolejne mistrzostwa Niemiec zdobywał z Bayernem Pep Guardiola, wypominano mu zaciąganie hamulca ręcznego na wiosnę, gdy trzeba było walczyć o zwycięstwo w Lidze Mistrzów. Ancelotti miał to zmienić, a gdy zaczął od kilku wysokich zwycięstw na trybunach stadionu w Monachium można było powiesić flagę z napisem "No wreszcie". Później coś się zacięło, przyszły trzy remisy w lidze, teraz - pierwsza porażka. Ancelotti przy linii bocznej tak zdenerwowany, jak w sobotę nie był dawno. Tańczył do bardzo szybkiego rytmu, w jakim grali piłkarze z Dortmundu. W Monachium nie ma czasu na zadyszki - albo biegniesz, albo schodzisz z trasy. Zwłaszcza jeśli przychody Bayernu z praw telewizyjnych i reklamowych w ciągu dziesięciu lat były wyższe o blisko 350 milionów euro w porównaniu z tymi, na jakie mogła liczyć Borussia.
Sobotni wynik tego nie zmienił, ale pozwoli powtarzać kibicom w całych Niemczech to, co kochają najbardziej. Niby nudne, ale jakże piękne - pieniądze nie grają.
Borussia Dortmund - Bayern Monachium 1:0
1:0 - Aubameyang 11’
Składy:
[b]Borussia Dortmund:
[/b]Bürki – Ginter, Papastathopoulos, Bartra – Piszczek, M. Götze (78’ Castro), Weigl, Schürrle (68’ Durm), Schmelzer – Ramos, Aubameyang.
Bayern Monachium: Neuer – Lahm (68’ Rafinha), Boateng, Hummels, Alaba – Alcantara, Alonso (75’ Sanches), Kimmich (59’ Costa) – Müller, Lewandowski, Ribery.
Żółte kartki: Barttra, Götze, Ramos (Borussia) oraz Ribery, Sanches (Bayern)
Sędzia: Thomas Stieler
Widzów: 81 360
Michał Kołodziejczyk z Dortmundu