Nie co dzień zdarza się mecz, w którym pada dziewięć bramek. W piątek niezwykle efektownie w ofensywie, ale jednocześnie bardzo słabo w obronie spisały się oba rywalizujące ze sobą zespoły: Znicz Pruszków oraz Wigry Suwałki.
Podopieczni Dariusza Kubickiego choć pierwsi strzelili bramkę, potem musieli odrabiać straty. W tym szalonym pojedynku pruszkowianie trzykrotnie doprowadzali do wyrównania, po raz ostatni w 86. minucie. Ale decydujące słowo należało do gości z Suwałk, którzy gola na wagę zwycięstwa zdobyli w ostatniej akcji meczu. Nic więc dziwnego, że po końcowym gwizdku gracze Znicza, pomimo przenikliwego zimna, przez dobrych kilkadziesiąt sekund nie podnosili się z murawy. Zrozpaczeni nie mogli sobie darować ostatnich sekund meczu, w których stracili wydawało się pewny punkt.
- Jestem rozczarowany wynikiem, zależało nam na zwycięstwie. Zrobiliśmy sporo, aby ten mecz wygrać. Strzelając 4 bramki u siebie teoretycznie nie ma się prawa przegrać, a pomimo to drużyna schodzi przez błędy pokonana - mówił na pomeczowej konferencji Dariusz Kubicki - Nie jesteśmy w stanie nic cofnąć, na pewno teraz niektórzy zawodnicy w wielu momentach zachowaliby się inaczej. Nie pamiętam, kiedy ostatnio prowadzony przeze mnie zespół stracił 5 goli - zauważył trener zespołu z Pruszkowa.
Porażka sprawiła, że Znicz rok 2016 zakończy na 16. miejscu w I lidze. To najwyższa pozycja w strefie spadkowej - do II ligi zdegradowane zostaną drużyny z miejsc 16-18, a 15. zespól zagra w barażach. W tym roku Znicz miał jeszcze rozegrać spotkanie z Olimpią Grudziądz, finalnie przełożone na wiosnę. Aktualnie pruszkowianie tracą punkt do 15. Wisły Puławy, a 2 "oczka" do 14. Stali Mielec (której również pozostał do rozegrania jeszcze jeden zaległy mecz). Zawodnicy spod Warszawy muszą jednak bacznie uważać na 17. w tabeli zespół GKS-u Tychy, nad którym mają jedynie jeden punkt przewagi, a dotąd rozegrał tyle samo pojedynków.
Choć Znicz znajduje się w strefie spadkowej, Dariusz Kubicki może mieć powody do optymizmu. Kiedy przejmował drużynę, zastał zespół rozbity, w dramatycznej sytuacji w tabeli. Znicz po 11. kolejkach zajmował ostatnie, 18. miejsce, z dorobkiem ledwie 6. punktów. Po przyjściu byłego trenera m.in. Legii, Polonii Warszawa i Lechii Gdańsk, zespół z Pruszkowa zaczął grać zdecydowanie skuteczniej, w 7. kolejnych spotkaniach zdobywając 12 punktów. Niewątpliwie sytuacja podopiecznych Kubickiego jest trudna, ale nie beznadziejna. Pruszkowianie mają realne szanse na utrzymanie się na zapleczu ekstraklasy.
ZOBACZ WIDEO Jego śmierć wstrząsnęła Polską. Maja Włoszczowska wspomina byłego trenera