Czytaj w "PN": Kazimierz Moskal: O piłce myślę nawet w kościele

PAP / Piotr Polak
PAP / Piotr Polak

Kazimierz Moskal w Szczecinie pracuje po godzinach i wierzy w pucharową przyszłość Pogoni. Początki w klubie nie były Łatwe, po trzech kolejkach kibice doradzali, Żeby wracał tam skąd przyszedł.

Jednak Portowcy zaskoczyli, a październik był wręcz znakomity w wykonaniu Dumy Pomorza. Na półmetku sezonu drużyna uplasowała się na 7. pozycji w lidze, a teraz awansowała do półfinału Pucharu Polski.

"Piłka Nożna": Jest pan zadowolony z 21 punktów na półmetku rundy zasadniczej?

 - To przyzwoity wynik, ale czuję niedosyt. Mogło być kilka punktów więcej. Gra w pierwszych czterech meczach nie wyglądała źle, a zdobyliśmy w nich tylko dwa punkty. 

Kibice, a przede wszystkim władze klubu będą porównywać ten dorobek do poprzedniego trenera, skoro zatrudniły pana, żeby poprawić szóstą pozycję z ubiegłego sezonu.

 - Porównania będą zawsze, czy to do poprzedniego sezonu, albo jeszcze wcześniejszego okresu. Nie stresuje mnie to jednak. Najważniejsza była i jest zmiana stylu gry zespołu, a to wymaga czasu.

ZOBACZ WIDEO Michał Kołodziejczyk: Jacek Magiera może nie dać trzeciej szansy Langilowi (źródło: TVP SA)

(…)

Został pan zatrudniony przez Pogoń 24 maja. Na ile personalnie tworzył pan drużynę przed nowym sezonem?

 - Kamil Drygas był już wcześniej zakontraktowany, natomiast miałem wpływ na transfery Spasa Delewa i Cornela Rapy, choć większość roboty wykonał już wcześniej dział skautingu. O Delewie wyraziłem pozytywną opinię, choć nie był on jedynym kandydatem na pozycję skrzydłowego. Uznaliśmy również, że obrońca Rapa, który ocierał się o reprezentację swojego kraju będzie wzmocnieniem. Na razie obaj potwierdzają słuszność wyboru.

(…)

Łatwo jest krakusowi, czyli panu, przyzwyczaić się do życia w odległym Szczecinie?

 - Nie mam z tym problemu. Jestem typem domatora, więc czas spędzam na stadionie albo w domu, gdzie zresztą też zajmuję się pracą. Brakuje mi jedynie żony, która została w Krakowie, bo nie chciała się zwalniać z pracy. Wcześniej w trakcie kariery piłkarskiej zawsze przenosiłem się z rodziną.

Praca po godzinach to cecha wszystkich trenerów z Krakowa? Adam Nawałka ze swoim sztabem potrafi analizować i szykować się do meczu do białego rana.

 - Byłem asystentem trenera Nawałki i wiem jak się z nim pracowało. Mówiąc krótko - brakowało snu. Nie jestem pracoholikiem do tego stopnia jak Adam, ale łapię się na tym, że w domu pracuję bardzo długo, analizując mecze. Łapię się na tym, będąc na przykład w kościele, że myśli nagle uciekają i jestem… przy zbliżającym się treningu. Chodzi mi po głowie, jak rozplanować zajęcia, ilu będę miał piłkarzy do dyspozycji. Gdy kładę się spać, też przychodzą różne rzeczy do głowy, a z reguły najlepsze rozwiązania problemów, o których myślałem długo w czasie dnia. Żona znając mnie tyle lat domyśla się, kiedy moje myśli są gdzieś indziej i pyta wówczas, czy jestem już na treningu. Dobrze wie, że im bliżej meczu, kontakt ze mną jest trudniejszy.

Rozmawiał Jerzy Chwałek

[b]Cały wywiad dostępny w nowym numerze tygodnika "Piłka Nożna".

[/b]

Komentarze (0)