Aleksandar Vuković: Hasi był ofiarą okoliczności

Marek Wawrzynowski
Marek Wawrzynowski
Czyli Hasi jest ofiarą okoliczności?

- W dużym stopniu tak. Każdy miałby problem przejmując drużynę po Czerczesowie. Besnik przychodził do czegoś co łatwiej zepsuć niż coś dorzucić. Zachowując proporcje, odnosząc się jedynie do momentu w czasie, to tak jak przejęcie Manchesteru United po Fergusonie.

Albo Guardiola po Heynckesie?

- To moim zdaniem inna sytuacja. Właśnie informacja o tym, że przyjdzie Guardiola wyzwoliła w piłkarzach nową siłę, każdy zaczął grać jak na skrzydłach. Na ich miejscu też byłbym entuzjastą.

Hasi może został zaszczuty jak utrzymują wtajemniczone osoby, ale też sprowokował sytuację. Jak choćby legendarna sytuacja z tym weselem Kuby Rzeźniczaka.

- Ładnie pan to ujął: "legendarna". Dużo legend powstało. Ja tam nie widziałem problemu. Nowy trener chciał przygotować drużynę do walki o awans do Ligi Mistrzów, akurat miał przerwę w rozgrywkach na kadrę, więc nie miał połowy składu. Więc zgodził się, żeby kilka osób pojechało, a potem wróciło. To pompowanie afery.

Trudno uwierzyć, że Serb z takim mocnym nastawieniem patriotycznym, tak mocno broni uchodźcy z Kosowa.

- Nigdy nie rozmawialiśmy o polityce, bo z pewnością byśmy się poróżnili. Ale kontakt z nim przypomniał mi, że człowiek jest człowiekiem. Ludzie z byłej Jugosławii, jak wyjeżdżają za granicę, spotykają się w jednym klubie czy mieście, raczej żyją ze sobą dobrze. Jesteśmy ekipą, która trzyma się razem. Dopiero wtedy widzisz, że ci ludzie, dorastający w innych realiach, są tobie bliscy, jak mało się różnimy. Wszyscy mieliśmy podobne problemy.

Ale skoro mówiliśmy o Kubie Rzeźniczaku, to jednak trzeba przyznać, że u Jacka Magiery przeżywa renesans formy. Przecież u Hasiego robił błąd za błędem.

- To ewidentnie kwestia głowy, inaczej nie da się tego wytłumaczyć. Jacek Magiera dał do zrozumienia, że stawia na niego i w niego wierzy. Kuba zaczął inaczej funkcjonować. Wcześniej nie czuł się pewnie. Więc jeśli mówimy, że u Hasiego coś funkcjonowało nie tak, to właśnie to, że wielu zawodników nie czuło się pewnie. Natomiast nie dorabiałbym ideologii z tym weselem Kuby czy z odprawą, o której pisał "Przegląd Sportowy".

Przypomnijmy. Pokazywał piłkarzom rzut karny strzelany przez Tomasza Frankowskiego, choć w Jagiellonii gra Przemysław.

- I to miał być jakiś dowód, że on był słabym trenerem? Wtedy zagraliśmy najlepszy mecz za Hasiego. Zwłaszcza fantastyczną pierwszą połowę, gdzie Jagiellonia nie istniała. Skończyło się remisem, ale graliśmy bardzo dobrze.

Sporting Lizbona ma się czego bać?

- Skoro wyszli na Real bez strachu to może zejdźmy na ziemię. Ale na pewno Legia robi duży postęp.

I traci 8 bramek w Dortmundzie.

- Ok, ale mogliśmy jak jakiś słabeusz schować się za podwójną gardą. Swoją drogą niesamowite było to ich parcie do końca. Że prowadzili 7:4 a jeszcze chcieli strzelić gola w doliczonym czasie gry. To jest duża nauka.

Te wysokie wygrane z Jagiellonią czy Śląskiem to była kwestia czasu czy właśnie kwestia doświadczenia Ligi Mistrzów?

- Wygraliśmy dwa mecze przekonująco, ale wciąż mamy 8 punktów straty do Lechii i 5 do Jagiellonii. Wygraliśmy z nimi 4:1, ale do momentu strzelenia pierwszej bramki to był wyrównany mecz, oni mieli nawet więcej okazji.

Znowu ten pański dystans.

- Dystans i pokora. Wierzę w ten zespół, wiem że możemy wygrywać, ale inni też mają potencjał i zrobią wszystko, żeby Legię ograć. I jeśli nie będziemy gotowi w 100 procentach, mogą to zrobić.

Wiadomo, że chce pan kiedyś zostać pierwszym trenerem. Czego pan się nauczył przez ten okres pracy w roli asystenta?

- Na pewno tego, że nie wolno podchodzić zero-jedynkowo do pewnych rzeczy, zwłaszcza do piłkarzy. Ale przede wszystkim tego, że jesteś takim trenerem jaką jesteś osobą. Kursy, wiedza, to są twoje dodatkowe atuty.

A więc jakim trenerem będzie Aleksandar Vuković?

- Lubię trenerów żywiołowych, reagujących na zdarzenia. To jest moja natura. Nie siedzę jak Louis Van Gaal, który coś tam sobie notuje, tylko raczej żyję wszystkim.

Klopp, Simeone.

- Dokładnie. Choć żyją meczem, cały czas mają kontrolę nad tym, co się dzieje na boisku. Takim trenerem jest też Michał Probierz. Jestem w ogóle za tym, żeby porównywać się do tutejszych trenerów. Najpierw jest "polski Guardiola", "polski Mourinho" a potem przegrasz dwa, trzy mecze i już się z ciebie śmieją.

Czyli nie "serbski Klopp"?

- Jeśli przyjdzie taki moment, że zacznę pracować w lidze i będę mnie porównywali do innych trenerów, zastrzegę sobie, żeby porównywali tylko do tych pracujących w polskiej Ekstraklasie. Fornalika, Michniewicza, Probierza i tak dalej. Z góry zaznaczam, że jeśli kiedyś ktoś mnie nazwie serbskim Kloppem, podam go do sądu.

Rozmawiał Marek Wawrzynowski

Czy Legia Warszawa wygra ze Sportingiem Lizbona?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×